AdTaily mi działa

15 komentarzy
Ha! Mam już moje AdTaily . Dzięki wsparciu szanownego autora projektu poszło dosyć sprawnie i od dziś na pasku bocznym mojego bloga można zamieszczać swoje ogłoszenia. Fakt, szablon nie pozwolił umieścić ramki w większych rozmiarach i wyżej, ale pomyślę nad nową templatką (i tak wystarczająco długo już wysłuchuję zgryźliwości Shuftana odnośnie tych esów-floresów na górze). Chociaż jak na mój gust nie jest tak źle. Zobaczymy. Obsługa AdTaily jest niezwykle intuicyjna (sprawdzałam, próbując ogłosić samą siebie u siebie - absurdalność pomysłu zapłacenia za linka do tej samej strony, na której jest ogłoszenie, była na tyle kusząca, że ledwo się powstrzymałam). Gdyby jeszcze tylko można było płacić w L$, to zupełnie już kojarzyłoby mi się to cudo z tablicami reklamowymi w SL. Fajnie by było móc jakoś rozdzielić potencjalnych klientów. Dla Billa Gatesa i Philipa Lindena jedna cena, dla Rezydentów SL inna - taka sama, jak za tablice in-world. Pięknie by to usprawniło nagłaśnianie pixelowych

AdTaily

Brak komentarzy
Jakimś tajemniczym sposobem zawsze dobrze poinformowany Lincoln podzielił się właśnie nowym odkryciem (czy Ty nie powinieneś być teraz w pracy, a nie biegać po necie...?). Na blogu Mediafun gwiazdami dnia są Janda, Wajda i nie kto inny, jak Jakub Krzych (niegdyś) z Making Waves Polska. Zapewne pamiętacie ich z SL. Nowa zabawka Jakuba nazywa się AdTaily i niezmiernie mi się podoba. Myślę, że nie tylko dla mnie Internet oznacza przede wszystkim pojedynczych ludzi zapełniających go treścią (czy 'treść' to dobry zastępnik dla 'contentu'?). Omijam totalnie wielkie serwisy informacyjne. Nie muszę tam zaglądać. Większość tego, czego mi trzeba, znajduje się na prywatnych blogach. To już zdecydowanie nie jest nisza. AdTaily to sposób na zauważenie i docenienie potencjału tej części sieci. Pozwala na proste i bezproblemowe sprzedawanie miejsca reklamowego na Twojej stronie, blogu czy cokolwiek tam masz. Sam wyznaczasz cenę, sam moderujesz zawartość ogłoszenia. Na koniec zgarni

Otwarcie Second Katowic

1 komentarz
Darzy się nam w tym naszym SL na wiosnę, oj darzy. Second Poland uraczyło nas właśnie swoim nowym dzieckiem, kolejną kopią polskiego miasta. Tym razem na tapetę poszły Katowice, zwane w żargonie drugopolan "Second Poland START". Też ładnie. Zapowiadane hucznie otwarcie rozpoczęło się punktualnie, co w naszych SL-owych realiach wzbudzić może tylko podejrzenia. Kto tu kiedykolwiek cokolwiek zaczął punktualnie?! Przecięcie wstęgi mi umknęło chyba (albo było tylko metaforyczne). Może za bardzo uwagę przykuwała jakaś pani, rozdająca koszulki firmowe (swoją drogą siłę przebicia godną przekupki miała niebywałą, bo chwilę później, nawołując na koncert, skutecznie i bez skrępowania zajęła się spamowaniem obcych grup). Na pierwszy ogień poszła przedstawicielka Urzędu Miasta (z tego, co zrozumiałam), która była na tyle miła, żeby podać dokładną sumę, jaką Supremum zgarnęło za wprowadzenie Katowic do Second Life i skwapliwie wyjaśniła, że utrzymanie wyspy już nic więcej nie będzie podatn

Hippopotomonstrosequippeddaliophobia*

6 komentarzy
No i wyszło niepremierowo. A miało niemal czasu zabraknąć. Czerwony kapturek w Piwnicy pod Aniołami i Songs of Marilyn Monroe w Second Life Opera (w wykonaniu ekipy Teatru Królewskiego, który przetrwał mimo upadku królowej). Jak to zazwyczaj bywa, im więcej ma być, tym mniej jest. Dziewczynka, wilk i babcia odwołani, Marilyn niby była, ale co z tego, skoro znów się na stream nie załapałam i jedyne, co słyszałam, to ekstatyczne pojękiwania seksualne z widowni. Widziałam też niewiele, bo przy około 80 osobach na widowni nagłe przeskoki scenograficzne jakoś nie służą. Tweebuffelsmeteenskootdoodgeskietfontein, chciałoby się rzec (afrykańskie słowo oznaczające 'dwa bawoły ustrzelone jedną kulą'). Na śmierć. P.s."Rindfleischetikettierungsüberwachungsaufgabenübertragungsgesetz!" powiedział barman z Bohemy Morri i Ando, do których poszłam się wyżalić. O przyczyny gadatliwości pracownika pytajcie pracodawców. Ja jedynie staram się dostosować. P.s.s. poza Konstantynopolitańcz

Deklaracja moralności

3 komentarze
Nie wiem, ilu z Was chodzi na wykłady w Academii Electronice , ale najnowszy cukierek od prof. Sida z założenia jest do skosztowania przez wszystkich. Częstujcie się. Ja nic nie mówię, z pełnymi ustami nie wypada. Smacznego.

Labirynt

Brak komentarzy
W naszym pikselowym świecie pełnym niespodzianek pojawiła się nawa zabawka - mega-maze . phantom prims, invisible prims... no cóż, nie przepadam za takimi upiększeniami, ale widać były konieczne. Przynajmniej estetycznie zostało minimalnie. Żałuję tylko, że te udawane primy wsadzone były w ściany, nie w podłogę. Pięknie by się spadało z 3000 metrów. No nic, zajmijcie się szukaniem wyjścia, jeśli komuś się nudzi, ja biegnę zrobić swoje w RL, bo na wieczór umówiona jestem na turniej othello u Beaty w Palmie. Coś radosnego jest w myśli, że nie mam szans wygrać (przecież oni tam tną w te kulki całymi dniami). A jednak odmówić sobie nie potrafie, bardzo relaksująca gierka .

Bot - Szatański Pomiot Posthumanizmu

7 komentarzy
Jam - lalka. (...) Dziewczynce, co się moim bawi nieistnieniem, Wdzięczna jestem, gdy w dłonie mój niebyt porywa I mówi za mnie wszystko, różowa nachnieniem, I udaje, że wierzy w to, iż jestem żywa. Bolesław Leśmian, Lalka (fragment) Dziś nad ranem w Steelhead Public Library Bartleby Kidd opowiadał o eksperymentach w zakresie robotyki w epoce wiktoriańskiej. Ech, jakoś nie potrafię oprzeć się urokowi tej rozczulającej wiary człowieka drugiej połowy XIX wieku w nieograniczoną moc jego umysłu. To święte przekonanie, że odpowiedzi na wszystkie zagadki natury są na wyciągnięcie ręki, że kamień filozoficzny leży tuż za rogiem. No słowo, że mnie to bierze strasznie. Mam dramatyczną słabość do idealistów i straceńców. Ale nie o pozytywistach miało być, nie ma co o nich, sami załapali, że się zapędzili. Miało być o sztucznym człowieku. "Pomiędzy światem nieorganicznym a organicznym istnieje przedział olbrzymi. Tworzy go to coś, czego nie posiada świat pierwszy, a co posiada świat drugi,

Pikselowy noob - Prolegomena do Apokalipsy

Brak komentarzy
Znacie go wszyscy. Primowy noob. Jak napisał w swoim najnowszym - a już wiekopomnym - dziele nasz pikselowy, niezmiennie budzący (samo)zachwyt wieszcz: "Po chwili moje czujne oko zwiadowcy wyłowiło pierwszego tubylca, który - jak przystało na człowieka dzikiego - nosił sandały i T- Shirt." [J. Shuftan, Z kamerą wśród awatarów ] Mimo (a może właśnie dlatego) że nowi Rezydenci już tak nie wyglądają, poczciwy chłopaczyna o plastelinowych włosach stał się symbolem awatara. Nowo narodzony dla nowego świata. Niepozorny, równy innym. Pusta kartka z wielkim potencjałem. Ha! Jego full perm pikselowa wersja zalała jakiś czas temu Second Life. Co rusz trafić można na coraz bardziej pomysłowe sposoby wykorzystania nieszczęśnika. Od tablicy ogłoszeniowej po pana do towarzystwa - inwencja nieograniczona. Poniżej kilka moich ulubionych fotek pikselowego nooba. Jakoś nie mogłam się powstrzymać, żeby nie powklejać . (fotka by Rupert Hartshon) I jeszcze pilot serialu z drogim noobem w roli głó

Sql Miles przejmuje władzę w Second Life

6 komentarzy
Głosowanie zakończone, wyniki ogłoszone . Panie i Panowie, zwycięzcą First Annual Resident Choice Awards w kategorii Favorite Scripter został... [werble] Pan Sql Miles! Gratulujemy nagrodzonemu i jego rodzinie. (post krótki, dłuższy będzie z relacją z imprezy, która z tej okazji Sql - jako przyzwoity człowiek mam nadzieję - nam urządzi)

Offline

Brak komentarzy
Trzy dni w XIX wieku. Trzy dni w towarzystwie ludzi, którzy z zaskoczeniem odkryli, że istnieje możliwość przyzwyczajenia się do kupionego rok temu telefonu komórkowego. Trzy dni z fantazjami (nie tylko seksualnymi) pozytywistów na temat kolonizacji Afryki i konsekwencjach błędnego interpretowania No Woman No Cry Marleya dla rozumienia nowelistyki B. Prusa. Jak przetrwam i uda mi się wrócić do 2009 roku, odezwę się znów.

Ktoś wie, jak się dostać do Rosji?

6 komentarzy
Zawsze niezwykle ekscytuję się na widok mapy. Z tego właśnie powodu unikam jak ognia prognoz pogody (i w ogóle raczej nie wystawiam się na pochopne i zbędne konfrontacje z geograficznym, administracyjnym czy innym drogowym wizerunkiem oblicza naszej planety). Raz w roku robię jednak wyjątek. Odpowiedni stopień natężenia cieplnego i świetlnego promieniowania słonecznego wywołuje mi bowiem przedziwną reakcję w organizmie i któryś tam z impulsów elektrycznych w układzie nerwowym mojego mózgu sprawia, że zaczyna mnie nosić. Tracę do reszty zdolność koncentracji i zaczynam odczuwać głód, jakiego nie zaspokoi żadna próbowana już wcześniej potrawa. Ale mniejsza o to. Rzecz w tym, że naszedł czas rozkładania mapy. To trochę jak z rzutem monetą. Zupełnie nie wiesz, gdzie wzrok padnie, która linia brzegowa albo które pasmo górskie przyciągnie uwagę tym razem. Frykaśna chwila. Coś mi się tym razem podryfowało na północ. Kiepsko. Zimno będzie, znów się nie opalę. Ale nic nie poradzę, myśl padła i

VIM - Very Important Mentor

2 komentarze
Czas jakiś temu koleżanka moja droga a pikselowa padła odrobinę powalona urokiem osobistym pewnego Lindena. Wszystko byłoby miło i klawo, gdyby nie drobiazg. Jej nowy przyjaciel przy każdej okazji wykładał jej podstawy programowe miłości bliźniego i co pojawiał się online, ona zamierała świadoma tego, że znów przyjdzie się jej zmierzyć z powracającym jak bumerang "dołączyłaś już do grupy mentorów?" Zebrała się więc w sobie i poszła. Okazało się być bezboleśnie i miło (za wytrwanie na całości szkolenia można było w nagrodę pacnąć Lindena ciastem w gębę). W praktyce co jakiś czas wołali na grupie kogoś, kto podpisałby się pod tytułem "Polish speaking mentor", ona biegła, wracała i było git. Wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Teraz powinny rozlec się smutne dźwięki elfickiej piosenki i śliczna córka brzydala z Aerosmith winna wyszeptać zmysłowo "I amar prestar aen. Han mathon ne nen. Han mathon ne chae. A han noston ned 'wilith..." [The world is changed. I

Wesołego zająca

11 komentarzy
(obrazek by Linka, ale życzenia ode mnie) Nie ma nic bardziej cieszącego, niż radosne życzenia mokrego tyłka i smacznego jajka otrzymane w Wielki Piątek. No bo załóżmy, że człowiek tak sobie pości cały dzień. Czy cokolwiek mogłoby sprawniej odsunąć myśli od kiełbasy, niż wystukanie kilku pokrzepiających SMSów do bliźniego? A poza tym, litości. Wiosna przyszła, słońce świeci. Zaduma eschatologiczna jakoś nie pasuje. Zwłaszcza do bloga o SL. I właściwie to też skłonna jestem przychylić się do ustawowego bojkotowania części pasyjnej Wielkiego Tygodnia. Jakaś taka ohydnie niehumanitarna. Jak byłam mała, mama nie pozwalała włączać telewizora w dzień śmierci Jezusa. Teraz łapię dlaczego - przecież to jawne promowanie przemocy. Jak ja będę miała dziecko, na sto procent będę zmieniać krąg kulturowy na czas świąt. Obu. A co tam. Bez sensu kazać maluchowi patrzeć na marznące niemowlę. Jeszcze mu się zrobi przeniesienie i straci wiarę w zaplecze socjalne w naszym kraju. No bo jak takiemu brzdącow

Sentymentalne przynudzanie z muzyką w tle

6 komentarzy
(fotka by Gaj777, Wikipedia) Niezależnie od tego gdzie, co i jak długo robię, zawsze wysiadając na moim ulubionym z dworców Uprzywilejowanej Cesarsko-Królewskiej Kolei Północnej Cesarza Ferdynanda (jakoś w połowie drogi między Warszawą Centralną a Wien Sudbahnhof), niezmiennie i niezawodnie odnoszę wrażenie, że każda komórka mojego ciała nagle idealnie dopasowuje się do przestrzeni zewnętrznej, przylegając do niej tak ściśle, jakby była niespodziewanie odnalezionym, a brakującym jeszcze przed momentem, elementem puzzli. Mogłabym godzinami o tym przedziwnym miejscu, bezpańskim nieco, które ani Galicją, ani Śląskiem nie jest właściwie (albo jest i tym, i tym jednocześnie); o jego rodowitych mieszkańcach bez taktu i wyczucia i o tych przyjezdnych, co wieżowce na kamieniołomach postawili i fantazyjnie nazwali je Złotymi Łanami (no i o taksówkarzach-autochtonach rzecz jasna, co za "na Steinbruchy proszę" dają zniżkę). Trochę by było o Bolku i Lolku (i regularnie ginącej złotej róż

Touch me

4 komentarze
"Do końca br. mają zniknąć bariery, które ograniczają transgraniczny handel online. Konsumentów dyskryminować nie można - pisze unijna komisarz ds. konkurencji w odpowiedzi na interpelację polskiej europoseł." - podała jakiś czas temu Gazeta Wyborcza . Co to oznacza w praktyce? Wreszcie dostęp Polaków do cukierków w iTunes Store przestanie być wydzielany i cenzurowany. Hurra! Co więcej, 1 kwietnia Gnekii wypuściło Sparkle IM , 4-dolarowe cudeńko do tekstowych pogawędek w Second Life przez iPhone'a lub iPoda Touch. Fakt, ograniczone możliwości, ale ci, którzy obdarzyli SL specjalnymi względami i nie tolerują rozłąki, i tak przywykli już do równie ułomnego AjaxLife'a (dla skąpców/oldschoolowców przypominam o lekkiej, przenośnej wersji https://ajaxlife.net/iphone/#_login ) czy niedziałającego tymczasowo SLeeka . Koniec końców, kto jeszcze tego nie zrobił, powinien pomyśleć o wyposażeniu się w odpowiedni device. Ja zrobiłam to jakiś czas temu, porażona gadżetem wiszący
Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.