Sprawdź, jak widzą cię inni - Google Browser Size

10 komentarzy
Załamałam ręce nad moją bloggerową templatką. Oczywiście nadal podtrzymywać będę, że jest piękna, niemniej nowe narzędzie od Google - Browser Size - niezbyt delikatnie dało mi do zrozumienia, jak irytująco jawić się ona musi przynajmniej połowie użytkowników Internetu. Jak sama nazwa wskazuje, Browser Size dostarcza nam danych na temat wielkości okna przeglądarki potencjalnych gości naszej stronki. Sugeruje tym samym, gdzie powinny pojawić się najistotniejsze dane  (lewy górny róg jakoś z tego wychodzi). W moim przypadku to zdaje się bez znaczenia, skoro i tak 50% z Was musi skrolować, żeby przedrzeć się przez nagłówek.

Avatar Jamesa Camerona

Brak komentarzy
Jeszcze przed premierą Avatar okrzyknięty został przełomem w historii kinematografii na miarę wprowadzenia dźwięku i koloru. Nie ukrywam, że zgorzkniały sceptycyzm w stosunku do obiecanek (zwłaszcza technologicznych) rośnie mi w zastraszającym tempie, świadcząc jednoznacznie o mojej starości, niemniej organizm broniąc się przed świątecznym przejedzeniem, żeby nie nazwać tego po imieniu przeżarciem, wygonił mnie resztką sił od stołu i pognał w ciemną noc, zapędzając ostatecznie do jedynego dostępnego w pierwszy dzień świąt przybytku - kina. Przyznaję, ciekawa byłam efektów, bo reżyserowi od czasu Titanica  zdecydowanie nie ufam.

Wszystkiego najlepszego z okazji świąt

1 komentarz
Ode mnie życzenia oczywiście w wersji AR. Jeśli ktoś ciekawy, jak wyglądają, niestety trzeba je wydrukować i pójść -> TUTAJ . Samczej kolacji, całus.

Augmented Reality

Lokalizacja: Marii Skłodowskiej-Curie 12, Lublin, Poland
Brak komentarzy
Czekanie na pranie nabrało dla mnie wczoraj nowego wymiaru. Bo co można w tym czasie robić? W mojej ulubionej pralni Cafe Frania podczas płukania dają kawę, podczas wirowania możesz pograć w karty, a w czasie suszenia sprawdzić wiadomości na Onecie. Wczoraj jednak znaleźliśmy z szefem przybytku Grzesiem nową rozrywkę. Augmented Reality. Dla mnie pranie jakoś subiektywnie zrobiło się szybciej, dla niego... No cóż, każdemu właścicielowi punktu usługowego zdarzają się chwilę, gdy wolałby, żeby klienci przyszli innym razem. Augmented Reality, czyli rzeczywistość rozszerzona, to - jak podaje Wiki - "system łączący świat rzeczywisty z generowanym komputerowo. Zazwyczaj wykorzystuje się obraz z kamery na który nałożona jest generowana w czasie rzeczywistym grafika 3D." Praktycznie całość w wersji 'domowej' polega na wykorzystaniu komputera z kamerką internetową oraz pochłaniającego niezliczone ilości czarnego tuszu wydruku z markerami. Zadrukowana kartka - ustawi

Profesora Sida wizyta na wyspie UMCS

Brak komentarzy
Na SL-owym blogu Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej drgnęło. I chwała Lindenowi, bo już lękałam się najgorszego. Zapowiadany bowiem na początku września koniec drzemki okazał się jedynie chwilowym przebudzeniem podczas przewracania na drugi bok. Zdaję sobie sprawę z tego, że awatary akademickie zapracowane, niemniej efekty ich krwawicy, zamknięte na prywatnych serwerach, są niedostępne dla śmiertelnych Rezydentów, więc ciężko doceniać. Czas jednak zetrzeć kurz z lubelskich kamienic, bo już w środę przez Bramę Krakowską wkroczy na Rynek sam ojciec Academii , profesor Sidey Myoo. Mówić będzie o Dziesięciu prawdach o świecie elektronicznym swojego autorstwa, które opublikował był zresztą w letnio-jesiennym numerze zeszłorocznego " Kwartalnika filmowego ". Ciekawa jestem, czy Prawdy ewoluowały od czasu, gdy niemal dokładnie rok temu prezentował je podczas inauguracji sali konferencyjnej Polskiej Republiki . Tak czy inaczej, chętnie przyjdę i z radością nie zgodzę się z

Mistyka kwantowa

10 komentarzy
Zbieram się do napisania tego posta od prawie dwóch tygodni. Wygląda jednak na to, że braków w wiedzy aż tak sprawnie uzupełnić nie zdołam. Zostaje mi więc opowiedzieć, jak do nieszczęsnego położenia mojego dotarłam, licząc, że przeczyta mnie kiedyś ktoś kompetentny a znudzony na tyle, żeby na korepetycje się porwać. Otóż przyszło mi stanąć przed ludźmi, którzy zapragnęli usłyszeć historię od początku. Nie dotyczą ich awatarze dywagacje na temat tego, czy Second Life jest grą czy nie jest. "Od początku" to od początku, znaczy od ontologii. Westchnęłam ciężko i się zafrasowałam. Jak mówić o tym, co jest, skoro nie wiem, co i jak jest? Zgadywać? Widzę przecież na każdym kroku, że to, co dla mnie prawdziwe, nieprawdziwe dla rozmówcy i godzinami można kłócić się o to samo, uzgadniając siatki pojęć, mamrocząc "idiota" pod nosem (tudzież wykrzykując w twarz w chwilach uniesienia i zniecierpliwienia). Walka z wiatrakami postawą ewangeliczną w wersji "wiem lepiej&

Alan Watts and the whole world go "hoom-poom-poom hoom-poom-poom"

5 komentarzy
Przypadkowo zupełnie wdepnęłam w nagranie z wystąpienia Alana Wattsa . Nie mam pojęcia kiedy i gdzie się odbyło, ale treść (zwłaszcza zakończenie) przypadła mi do gustu niezmiernie, bo melodią pasuje mi do bloga. Niniejszym zamieszczam. Podoklejałam nawet napisy! (żeby nie musieć zakładać konta na żadnym z serwerów przetrzymujących audio, nie udźwignęłabym kolejnego hasła). Choć tłumaczenia się nie podejmuję. Miłego odbioru. "Life is a game, the first rule of which is that IT IS NOT A GAME" - Alan Watts

Nieświeżo. Tym razem o własności

4 komentarze
Minął już ponad miesiąc, odkąd Philip Rosedale ogłosił swoje rozstanie z Linden Lab . No ok, może nie aż tak drastycznie i definitywnie to nazwał, ale przecież wiadomo, że nie po to kieruje się myśli czytelnika w stronę metafory pisklęcia wyfruwającego z gniazda i nie po to ogłasza się odejście z pełnoetatowego nad nim czuwania, żeby wrócić. Na Blogu Second Life zrobiło się na sekundę nieco rzewnie i z lekka sentymentalnie. Głos zabrały co poniektóre gwiazdy i dostojnicy pikselowego światka. Trochę żeby podziękować, trochę pocieszyć, a zazwyczaj po to, żeby się pochwalić. Czyli jak zawsze. Nieistotne. Prawdę mówiąc, i mnie się wtedy nastrój udzielił. Zaczęłam przeglądać stare strony, wczytywać się pominięte wcześniej detale. Subiektywnie patrząc, było warto. Jak na tak nieskładne i bezcelowe klikanie, znalazłam coś całkiem, całkiem urodziwego i zdecydowanie nadającego się na pierwszego posta po dłuższej przerwie - wersję strony Linden Lab sprzed niemal co do dnia dokładn

Terminator na bezsenność

Brak komentarzy
Odkryłam właśnie, że przy kolejnej z rzędu nieprzespanej nocy najciekawszą rozrywką okazuje się być czekanie na dzień. Programiści z Xeric Design też chyba musieli być tego zdania, bo podarowali światu EarthDesk , czyli "award-winning dynamic desktop application", który zastępując klasyczną tapetę na pulpicie, pozwala obserwować aktualizowaną co kilka minut granicę między dniem a nocą. Słowo, że to najlepsza addicting game, jaką widziałam! EarthDesk od Xeric Design EarthDesk jest fajny, ładny, kolorowy, pozwala podczepiać kamerkę w różnych punktach Ziemi (czy nie-Ziemi) i potrafi też podnieść adrenalinę, bo aktualizując obraz, uwzględnia także chmury, co oznacza, że siedząc w domowym zaciszu, mamy szansę zostać naocznymi świadkami rodzącej się trąby powietrznej czy tajfunu. Ma jednak podstawową wadę - jest płatny. A jako że ani nie zamierzam dopłacać do swojej bezsenności, ani nie uśmiecha mi się przegapić początków apokalipsy przez utrudniające widoczność napisy przypo

Point'n'Click adventure w stylu czeskiego surrealizmu, czyli alternatywa dla pasjansa i sapera w godzinach pracy

1 komentarz
Miniony weekend spędziłam analizując szczegółowo czwórkową pracę dyplomową jednego z absolwentów praskiej Akademii Sztuk Pięknych. Profesorowie nie byli zachwyceni, ja wręcz przeciwnie. Nie ja jedna rzecz jasna. Kuba Dvorsky doczekał się wszak fanów, uczniów i naśladowców. Samorost by Amanita Design Pierwsza część flashowej gry Samorost powstała w 2003 roku. Nieustraszonemu czeskiemu krasnoludkowi przyszło zmierzyć się z prywatną wersją połączenia Armageddonu z Dniem Niepodległości i stać się na moment krzyżówką Bruce'a Willisa i Małego Księcia. Dwa lata później obcy wrócili. Na kroca (szabry/pachtę, czy jakkolwiek w Waszych stronach mówi się na nieautoryzowane wycieczki po owoce z sadu sąsiada) i zadarli z psem pilnującym, skazując nas na kilkulevelową misję ratunkową. Fabuła nie ma jednak większego znaczenia. W ogóle niewiele ma znaczenie w tej grze. Nie ma tu dialogów, nie ma inventory. Jedyne, co dostajemy, to rozwiązywalna wyrafinowaną, a powalającą metodą wskazywania

Polska Republika na licencji CC?

2 komentarze
Smutne jesienne wieczory zdają się nastrajać niektórych sentymentalnie i chociaż nie mogę powiedzieć, żeby połączenie w jednym zdaniu słów "nuda" i "Polska Republika" budziły mój zachwyt, to pomysł Maxa na zaradzenie temu pierwszemu drugim, owszem. Rozczula. Zdjęcie pożyczone z galerii Maxa "I tak sobie myślę, iż chociaż na OpenSim'ie Republika mogłaby egzystować." - napisał mi Max, a ja sobie pomyślałam w odpowiedzi "właściwie to czemu nie, nawet miło, że mu się chce". Nie jestem pewna, jaki jest zamysł, ale wygląda mi to na coś na kształt muzeum/ nekropolii/ pomnika. Zobaczymy (o ile rekonstruktora zapał nie opuści). Z tego, co widziałam na zdjęciach, alejki już ułożone, a pałac w budowie. Mam tylko nadzieję, że na tamtejszym tronie zasiądzie nie kto inny, jak sam budowniczy. Więcej na blogu Maxa .

Facebookowe zabawy

3 komentarze
z bloga http://www.comicsalliance.com/ Poklikanie w misje Facebookowych gierek przy porannej kawie nie kosztuje wiele, wiec klikam, pnac się po szczeblach mafijnej kariery. W Nowym Yorku brakuje mi jeszcze tylko dwóch tytułów do szczytu szczytów. Wyszlam z 'Untraceable Cell Phone' kryzysu z pomocą Morri i Ando. Na Kubie miałam lekkie problemy finansowe, ale już przejelam wszystkie nielegalne biznesy, wiec powinno pojsc z górki. W Moskwie dopiero zaczynam szerzyc terror, jeszcze siedzę w rozdziale trzecim czesci pierwszej historii.

Don’t Save. File. New.

2 komentarze
W moim hotelu na drugim piętrze dywan w korytarzu jest zielony z regularnym wzorem kwiatowym. Kwiaty są żółte. Dziś ktoś ustawił buty na dwudziestym szóstym rządku kwiatków. Nie takie zwykłe buty, ale z tych, których używa się do chodzenia po górach. Wyjrzałam przez okno. Faktycznie Tatry. Ucieszyłam się na myśl o tym, że pewnie niebawem będziemy przejeżdżać koło mojego domu. Wpadnę odwiedzić mamę.

Wyręczona

Brak komentarzy
Najwyraźniej za mało ostatnio piszę, bo zaczynam być przez niecierpliwych wyręczana. Chwała im rzecz jasna za dobre serce. W kategorii "stolik doskonały" cynk podesłał Sz. P. Jacek. Znalazł coś całkiem odpowiedniego w którejś tam minucie La Dolce Vita Felliniego. Piękny jest. Właśnie o to idzie. Zaległości w opowiadaniu bzdur nadrobił za mnie natomiast Margaryna, który niestety błyskotliwie postanowił popełnić blogosferowe samobójstwo. Pozwoliłam sobie zatem podkraść posta drogiego denata, co by moja piękna przypiwna koncepcja życia nie umknęła światu, mimo że w przytoczonej wersji ewidentnie zniekształcona i niezrozumiana! Dzisiaj poczyniłem rozkminkę na temat możliwości natychmiastowego, mówiąc językiem Nietzschego, przewartościowania wszystkich wartości. Sprawa banalna i poruszana od zawsze, wiadomo że celowi temu sprzyja przede wszystkim całkowita zmiana otoczenia, poza wolą oczywiście. Przeprowadzka do innego miasta, zmiana pracy, przyjaciół, nawyków nawet jeśli bez chę

Przeciwko podróżowaniu

5 komentarzy
Gdy kierowca autokaru dochodzi do wniosku, że najlepszym zagłuszaczem upływającego czasu w środku nocy jest film z ryczącymi lwami, słoniami i skandującym tłumem, a potem z troską pyta, czy klimatyzacja ustawiona jest na temperaturę zapewniająca komfortowy sen. I gdy kolejne paczuszki smsów zalewają kolejno każdego pasażera przy przekraczaniu kolejnych - z tej perspektywy zbyt gęsto rozłożonych - granic, wywołując pomruk niezadowolenia, a jednak z jakiś tajemniczych powodów nijak nie motywujących do wyłączenia dźwięku w telefonach, wtedy wszysto zaczyna być z plastiku. I twoje ciało zgniecione w nienaturalnej pozycji, i kupione w przydrożnej stacji benzynowej chipsy, i mijające cię na autostradzie samochodziki. Wszystko wygląda, smakuje i pachnie jak guma czy plastik. Zupełnie jakby Ken zajechał pod plastikową rezydencję Barbie swoim plastikowym cadillakiem i wstąpił na plastikową kawę z ciasteczkami. Margaryna pouczył mnie później, że zaczynam być de mode . Szukanie arche świata nie j

Kawowy stolik idealny c.d.

2 komentarze
Odsypianie zaprzyjaźnionego weselicha roku zajęło mi grubo ponad tydzień i setki kilometrów. Ale teraz, w autobusie sunącym pomiędzy piniami i oliwkami, gapiąc się na kamienistą górę, na szczycie której stoi coś, co na pierwszy i niewnikliwy rzut oka skojarzyć by można z oficjalną siedzibą budzącej moją ostentacyjną radość Gospy Karmelkowej, czuję się całkiem przyjemnie. Pomijając już nawet zupełnie kwestię statystycznego rozłożenia kluczowości kategorii przyjemności w życiu poszczególnych ludzi, przyjmijmy, że jest ok. Jest dobrze. Jadę na północ, za pół godziny powinnam być w Zadarze. Miałam całkiem pominąć okolice Pagu, z racji że Margaryna Palma wystawił mnie w ostatniej chwili, zmieniając tym samym i moje plany, czyli skazując na rozkoszne, acz chaotyczne włóczenie się po wybrzeżu w miejsce zamysłu wcześniej podjętego o biernym wylegiwaniu się z serem w jednej, a winem w drugiej ręce na wyspiarskich włościach Mikiego. Sentyment okazał się jednak silniejszy. Wszak to w Zadarze lat

Psychologia płycizny

Brak komentarzy
Psychologia płycizny jest tekstem, który dziś w nocy pojawił się na mojej skrzynce mailowej z adnotacją, że do publikacji. Autor - mój ulubiony i jedynie słuszny, czyli Anonim. Przyjemnej lektury . Psychologia płycizny Rozważania na temat psychologii płycizny (shallow psychology) zacząć należy od założenia pierwotnego, żeby potem nie było to, tamto. Teoria niniejsza nie jest teorią stricte filozoficzną, ale psychologiczną do jasnej cholery! Korzysta oczywiście z dorobku filozofii i może być w tym kierunku rozszerzona, ale nie to jest jej celem. Ma ona wyjaśniać podstawowe problemy ludzkiego umysłu, mają ją stosować gimnazjalistki, analizując swoje urojone miłości i specjaliści od human resource w zarządzaniu firmą, a nie brodacze na wydziałach. Jak się ktoś chce bawić w ontologię w oparciu o PP, droga wolna, ale autor nie bierze za to odpowiedzialności, chociaż nie wyklucza, że sam się kiedyś tym zajmie. A teraz do dzieła! Istota człowieczego losu i dramatu tkwi w rozdziale dwu elem

Pulpit dla zwolenników trzeciego "d"

Brak komentarzy
Dostałam ostatnio linka do czegoś idealnego dla tych, dla których najciekawszym aspektem nowych wersji wszelakich systemów operacyjnych jest ich strona graficzna. Nie idzie o skórki, ikonki ani stylizacje na OS, którego chcemy, a którego nie mamy. Nic z tych rzeczy. Tym razem chodzi o głębię osi Z. Link do Shock Desktop 3D / Link do BumpTop 3D Trójwymiarowe pulpity z jakiś tam swoich powodów zawsze sprowadzają się do pudełka. Nie rozumiem dlaczego. To trochę, jakby na pierwszy plan rzucić linie pomocnicze. Jakby założyć, że przestrzeń wygląda najlepiej, gdy jest ograniczona i przycięta. Ale mniejsza, to margines jedynie. Zmierzam do tego, że wpisując w wyszukiwarkę słowa kluczowe, bardzo szybko przekonałam się, jak wąskie mam pole manewru. W skrócie mówiąc, wybór mój sprowadzony został do decyzji orzełkowo-reszkowej - życzę sobie spędzać czas wewnątrz czy na zewnątrz pudełeczka? Wersja zewnętrzna jest do bani, to wiadomo od lat. Wszystkie odmiany a'la Berylowych mult

Pani Uzi zostaje fanką bluesa

7 komentarzy
Odkąd zwrócono się do mnie w RL-owym miejscu publicznym per "Pani Uzi", wierzę, że wszystko jest możliwe. Nawet to, że faktycznie weźmie mnie blues. Linka, czy mogłabyś zrobić kilkopytaniowy test psychologiczny, żeby bez specjalnego zachodu wiedzieć, pod którym bluesem się podpisać? Na ten moment moim faworytem jest to ↓ ----------------------------------------------------------------------- Ha! Linka się postarała. Poniżej test na bluesmana (przeklejam z komentarzy) 1. Dajesz się przekupić? a. tak b. nie c. tak, ale tylko alkoholem i sexem. 2. Myjesz się? a. nie mam czasu odpowiedzieć, rozmawiam z diabłem. b. bywa, ładniej się umyty komponuję z cekinami na moim krawacie. c. nie, po co? 3. Czy zabiłeś człowieka z Memphis? a. tak, nie jednego. b. nie zabijam, Bóg pewnego dnia do nie przemówił i się zmieniłem. c. On prawie mnie zabił, wisiałem mu kasę. 4. Czy zdradzasz swoją żonę? a. jestem mężczyzną mam prawo (to samo dla kobiet). b. Absolutnie nie, Bóg by mnie ukarał złym ba

Środkowy palec Reksia

6 komentarzy
Odnośnie tożsamości przestrzennej - od jakiegoś czasu zamierzałam się na pokazanie Wam nowej chluby ojczyzny kreskówek polskich. Miasto zafundowało sobie Reksia. Niby wszystko ok, niby uroczo i budzi miłe skojarzenia. A jednak. Psiak rzucił nam kość niezgody, dzieląc mieszkańców okolicy na dwa obozy. Dylemat dotyczy lewej przedniej łapki. Od czasu pojawienia się pomnika, co wnikliwiej obserwujący rzeczywistość mieszkańcy zachodzą w głowę, rozważając, czy Reksio naprawdę pokazuje nam środkowy palec, czy jednak kocha nas, jako i my go kochamy. Szkopuł w tym, że jak na przyzwoitą kreskówkę przystało, nasz pupil ma parzystą ilość paluszków, co pozbawia go możliwości użycia środkowego. Obrońcy niewinności dobranocek wzięli to sobie za dobrą monetę i obstają za wersją z palcem wskazującym. Tyle tylko, że wskazujący służy do wskazywania, co jeszcze bardziej pogrąża psiaka, bo jak na mój gust, to w tamtym kierunku nie ma nic poza sklepem Dopalacze.com. Całość jakoś niesmaczna i konfundująca. P

Tożsamość przestrzenna

5 komentarzy
Poszukuję od jakiegoś czasu miasta. Bez metody żadnej specjalnej i bez slow kluczowych. O to tylko idzie, żeby drogą objawienia rozpoznać w sobie nagle intuicyjne przekonanie, że tak, owszem - to jest klawe miejsce. I chcieć w nim zostać na chwilę. Tymczasem klątwa jakaś najpewniej sprawiła, że nic mi nie pasuje i nic nie odpowiada. Kraków zbyt pozerski, Wrocław za mało gościnny, Warszawa za brzydka, Lublin za nudny, Poznań za oficjalny itd. Nie sądziłam, że kiedykolwiek to powiem, ale nawet pewnik mój na emeryturę i czarny koń wszelkich planów - madziarska stolica - też mi lekko zbrzydła. Jeśli tendencja się utrzyma, to jak w domu będę czuła się tylko w domu, co w moim przypadku zwiastować może jedynie ciężką chorobę tudzież śmierć. Skończę jak taki jeden, części z Was znany, co żyjąc w kraju, w którym są tylko dwa miasta, nigdy nie był w tym drugim. A miejsce swoje mieć przecież trzeba i tożsamość jakąś geograficzną. Choćby tak schizofreniczną jak szanownej ulubionej mojej pół-Hanysk
Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.