Nie do końca immersjonistyczny ślub Morri i Ando

sobota, 11 października 2008



"Uzi, twój pociąg na ślub Morri i Ando jest opóźniony ok 40 minut. Opóźnienie może ulec zmianie. Za wszelkie utrudnienia przepraszamy" wświergolił głosik na peronie. Zanim dotarłam do Internetu, zniecierpliwiona Panna Młoda zdążyła juz pogonić mnie telefonem. Nic dziwnego, że się denerwowała. Pan Młody niefrasobliwie zalogował się w Republice, więc żeby nie zobaczył jej w sukni przed ślubem, musiała ukryć się w sandboxie (wiem, że powinno być 'sandboksie', ale jakoś nie rozpoznaje wtedy tego słowa).

Zamieszania i lagów było pod dostatkiem, co oznacza, że goście nie zawiedli. Panna Młoda była najładniejsza na sali, czyli porządek wszechświata zachowany. O randze wydarzenia świadczy najlepiej fakt, że sam szanowny Republican Magic zszedł ze swojego cokołu i zaszczycił nas obecnością. Uroczy i rozmowny jak zawsze, szybko stał się duszą towarzystwa...

Obyło się bez ekscesów, chociaż nagłe zniknięcie Pana Młodego tuż po przysiędze rozbudziło chwilową nadzieję na mały skandal. Niestety wrócił.

Niech nam żyje Para Młoda i ich mixed reality miłość!

(fot. Ayumi Cassini)

7 komentarzy :

Linka pisze...

byłam aż cały kwadrans...:(
Czekam aż świadek ślubu zakocha sie w świadkowej ślubu.
Czekam
i
czekam...

Uzi Boa pisze...

Ja byłam do 1:00 w nocy. Czekałam, aż Republican Magic zatańczy z królową.
Czekałam
i
czekałam...

Anonimowy pisze...

A mnie się coś śniło.
Za cholerę nie pamiętam co.

Uzi Boa pisze...

Pewnie to spotkanie, co Cie ominęło. Piękny sen musiał być.

Anonimowy pisze...

Chyba nie bo nie obudziłem się z krzykiem i zlany potem.

Linka pisze...

śnił Ci się w takim razie Wood.

Anonimowy pisze...

Moczenie nocne też nie miało miejsca.

Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.