Kury

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Z czterech jajek podarowanych mi przez Morri i Ando wykluły się trzy koguty i jedna kurka. Kupiłam im jedzenie, wybudowałam kurnik. Ayumi sprezentowała im mini zestaw wypoczynkowy ze swojej kolekcji mebli, Sql dorzucił dostosowany do kurczaczych rozmiarów telewizor. Powinno im być dobrze.
Nie żebym przepadała za drobiem. Nie da się tego podrapać za uchem ani zabrać na spacer. Z dziecięcego doświadczenia wiem też, że nie warto się do takich przywiązywać emocjonalnie. Niedzielny obiad jakoś później nie smakuje najlepiej. Morri jednak zachwalała swoją hodowlę tak gorliwie, że nie mogłam nie spróbować.
Obiecalam sobie nawet dbać o nie lepiej, niż o zasuszone na moim parapecie kaktusy.
Niestety, zgodnie z przewidywaniami pierwszy kurczak nie przetrwał nawet doby. W domku na drzewie zostali sami panowie. Mocno sie martwię, jak sie to odbije na ich rozwoju emocjonalnym. Obawiam sie też, że nie uda mi się z tego towarzystwa wykrzesać ani jednego nowego jajka.
Kurczakomania jest lekko zaraźliwa. Obserwująca mnie i moje kury i pukająca się w czoło Linka, tej nocy zrównała z ziemią swój a'la nowojorski apartament i przeprowadziła się na wieś. Jeździ teraz w farmerskich ogrodniczkach wokół pokaźnego kurnika, a Aga "królowa dyskotek" Allstar pieli jej grzadki. Powrót do natury w cyberprzestrzeni jakoś mnie bawi.
Za dzień lub dwa moje kurczaki stracą pisklęcy puszek. Niebawem osiągną dojrzałość płciowa. Trochę z powodu braku kurczaczych cmentarzy (widzę tu spore możliwości biznesowe), a trochę z troski o rozwój seksualny moich kogutków, zostawiłam martwe ciałko młodej kurki w kurniku - niech chłopcy wiedzą, jak wygląda kobieta. Teraz jednak sobie myślę, że nie było to do końca rozważne. Aż strach pomyśleć, na jakie dewiacje naraziłam ich kształtujące się umysły. Niech już lepiej będą gejami. Choćby kosztem jaj.

Brak komentarzy :

Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.