Goodbye PR by Ayu C.

2 komentarze
Historia Polskiej Republiki oczami Ayumi Cassini. Ech...

Uroczyste Rozwalenie Republiki

2 komentarze
Jakoś w ostatnim tygodniu lipca dowiedzieliśmy się, że SL'ang pokryje koszty wynajmu wyspy na czas budowy, ale musimy się uwinąć przed końcem miesiąca. Morrigan rzuciła się do zmagań z megaprimami-puzzlami, które później miały stać się płytą Rynku, Jacek i Lincoln zaczęli na dobre wyzywać się od socjalistów, wyszarpując sobie nawzajem ostatnie paragrafy Małej Konstytucji, a ja kończyłam akurat ustawianie w oknach kamienic tekstur i przezroczystości według wytycznych Ayumi, która nic a nic się nie odzywała, bo wydłubywała z brzydkich primów 'polską' fontannę. Właśnie wtedy stojący na Rynku i skrobiący coś sobie po swojemu w skryptach Sql, przemówił: "Uzi, później to wszystko rozwalimy, dobra? Na koniec. Obiecaj." (czy jakoś tak, bo straciłam pliki z logami przy ostatnim formatowaniu dysku). Tak też się stało. Osiem miesięcy później wysadziliśmy w powietrze nasze dzieło. Dokładnie w takim samym składzie, w jakim go budowaliśmy. Wszystko było, jak zawsze. Sql napisał

I po Królowej

8 komentarzy
P rzedstawił mi ją wczoraj rano. Mówił o niej Cesarzowa. Ukłoniła mi się. “Jakież to urocze” pomyślałam. Przecież jeszcze chwila, a to ja będę miała kłaniać się jej. Jak ciężko oddaje się osiem miesięcy swojego życia? To miejsce na serwerze, na które loguję się i o które dbam od półtora roku. Przezabawne jak bardzo można się przywiązać do kawałka maszyny. Jakbym wysyłała dziecko w świat i jeszcze na dworcu wykrzykiwała coś w stronę odjeżdżającego pociągu - pamiętaj, że w rogu wyspy Tija ma swoje pudełko, że Krzysiek wygrał konkurs i powinien rozwiesić tabliczki z nazawmi alejek, że biblioteka Ayu..., że teatr Szerewpa...., że Desio i Eve..., że nie rozmawia się z nieznajomymi i myje ręce przed obiadem... A przecież to bez znaczenia, bo teraz ona decyduje, a zmiany polegają na tym, że nie jest już jak było. Pozostaje się cieszyć, że znalazł się ktoś, kto nie przerobi sima na mall albo osiedle mieszkaniowe, że komuś się chce pociągnąć Republikę. Niezwykle to cieszące, że żaden z mieszkań

Polska Wyspa Startowa

1 komentarz
I doczekaliśmy się - wyspa startowa dla wszystkich polskich ciekawskich drugiego życia. Teraz już nawet bariera językowa nie uchroni ich przed straceniem. Przyrost naturalny i wydajność w pracy dramatycznie poleca na łeb i szyję. Już widzę te transparenty - "Polish Community klęską Polski!". Ech, aż kusi, żeby założyć nowe konto i zobaczyć jak to jest wylądować na polskiej ziemi. Dzisiejsza uroczystość rozpocznie się częścią oficjalną o 17:00. Pół godziny później - prezentacja wyspy, a o 19:00 - całego projektu Polish Community. Na 20:30 zaplanowany jest koncert niespodzianka, a po nim bankiet i pokaz ogni sztucznych. Agenda tematyczna (wydzielona w zaproszeniu) prezentuje się całkiem ciekawie. Będzie nieco o integracji polskiego tłumaczenia klienta z programem orientacyjnym wyspy, coś o programach społecznych oferowanych przez panele gridowe SL (co to są panele gridowe...?) i o Certyfikacji Mentorów polskich. Zapowiedziano także Uroczyste nadanie imienia Auli Audytorium. Cz

Anarchia

3 komentarze
Chciałam wczoraj iść do teatru. Poszłam. Okazało się, że tutaj teatr bywa czynny, a nie jest. Pomyślałam, że pójdę do galerii. Wszystkie zamykają o 16:00 lub 17:00. Nie poszłam. Doszłam do wniosku, że zrobię to klasycznie. Pójdę przed siebie. Trafiłam na Tekturę . W dosyć ciasnej salce ktoś właśnie puszczał z komputera film dokumentalny o grudniowych wydarzeniach w Grecji , następstwie śmierci nastoletniego Alexisa. Akurat gdy weszłam, na ścianie pojawił się napis "TURN OFF YOUR TV. If you can't smash it". Musiałam zostać. Następne pół godziny było dosyć zabawnym zmaganiem się obrzydzenia do fizycznej przemocy i niekontrolowanej agresji jako wymówki dla destrukcji w imię ideałów (widać nadal nie pogodziłam się z naturą ludzką, bo jeśli już rewolucja to ewidentnie pozytywna i konstruktywna mi się marzy) z przekonaniem, że choćby w ramach eksperymentu warto przyjrzeć się oglądanym właśnie postulatom ze skupieniem i powagą. Starałam się, jak mogłam. Ucinałam wszystkie myśli

"Maszyny latające cięższe od powietrza są niemożliwe"

1 komentarz
Wypowiedziane w 1895 roku słowa Lorda Kelvina, szefa British Royal Society - “Heavier-than-air flying machines are impossible” - stały się mottem sponsorowanej przez samego Sir ArthurConan Doyle'a (tego samego, na którego trafiłam w wirtualnej Białorusi, wędrując śladami Mickiewicza ) i otwartej uroczyście wczoraj wieczorem w R.F.Burton Library wystawy Past Futures . Przesłanie tego, co pokazała nam organizatorka eventu Canolli Capalini najładniej nazwał (kopiący w primowy wehikuł czasu i mamroczący coś o popsutej kupie złomu) Euzeb. Past Futures mówi o ograniczeniach naszego umysłu. O tym, że nawet jeśli wyciągniemy rękę po coś przekraczającego to, co widzimy za oknem, to zawsze sprowadzimy to do tego, co już znamy. Rozwój to tylko ciąg zbiegów okoliczności. Sznureczek przypadkowych pomyłek. "Ekspert to taki człowiek, który popełnił wszystkie możliwe błędy w bardzo wąskiej dziedzinie. [...] Kto rzeczywiście pragnie wymyślić coś nowego, nie może nie być szalonym" - powi

IanLee Patton (prezentowany przez Iba, oglądany przez Euzeba)

Brak komentarzy
W portugalskiej galerii Ibrahima Batesa wernisaż dziś miał IanLee Patton. Poszliśmy tam z Euzebem zaraz po oficjalnej części otwarcia wystawy Past Futures (o której w następnym poście ), więc przeskok estetyczny zafundowaliśmy sobie niemały. Na szczęście dla mojego zdrowia psychicznego Euzeb to wyśmienity znawca sztuki i podjął się skomentowania dzieł za mnie. Oddaję mu zatem głos (dziękując Bogu, że Ib nie zna polskiego) i dodam tylko, że prace IanLee są dostępne zarówno in-world jak i tutaj . "Euzeeeb! Pójdziesz ze mna do Portugalii. Mianuję cię moim osobistym kronikarzem - spiszesz moje wrażenia z wystawy, a ja się pod nimi podpiszę później!" - usłyszałem z wieczora. Nim zdążyłem napisać: "dlaczego ja?!" dostałem groźnie wyglądające TP. Cóż, królowa każe, sługa musi. Bez bicia zatem przyznam, że nie wiem czyja była to wystawa. Uzi na pewno wie - więc podczas cenzurowania swych wrażen pewnie dopisze (nie nie! nie banuj z PR! już będę pisał poważnie!). Pierwszym

Sushi u Szekspira

Brak komentarzy
Prosto z premiery w Morfinie pobiegłam na wielkie otwarcie Blackfriars Theatre . Przedstawienie - pierwszy akt Twelfth Night - przegapiłam, ale do nadrobienia. Od 1 marca grane jest w każdą niedzielę o 1:00 PM i w każdy wtorek o 6:00 PM PST. Załapałam się natomiast na afterparty, na którym serwowano sushi wprost z nagiego ciała Codebastard Redgrave . Przy akompaniamencie szekspirowskiego freestyle'u w wykonaniu aktorów Globe Theatre Iny Centaur zebrani wyjadali kawałki surowej ryby z ryżem, obnażając wdzięki urodziwej pani. Mimo że kolacja nie była darmowa, Jacek ewidentnie konał z głodu (poznałam po kropelkach śliny wyciekających z kącików jego ust i nieco błędnym wzroku wlepionym w listeczki na piersiach 'talerzyka'). Cena poszczególnych kawałków stroju Cody wahała się od 100 do 10000 L$. Całość kreacji warta była okrągły milion lindenów, który (jeśli spożyty) przeznaczony miał zostać na rozwój SL Shakespeare Company. Frykaśnie. P.s. Przedstawienie też na pewno było nie

Lasy i Rozlewiska w Morfinie

4 komentarze
Lasy i Rozlewiska Marguerite Duras, przetłumaczone, przebrane i wyreżyserowane przez świętującą dwulecie Centrum Polska Blancę Carter, są zdecydowanie do obejrzenia jeszcze raz. Tekst rewelacyjny, ale jeden z tych nieSLowych. Jaki procent ponad godzinnego przedstawienia umknął mi przez pobłyskujące okienka IMów, jaki przez problemy techniczne ucinające voice...? Lepiej zapytać, jaki procent do mnie dotarł. Na pewno wystarczający, żeby żałować tego, który straciłam. Gratuluję aktorom - Beacie Xue (której fanką jestem zagorzałą od czasu jej roli kota w Alicji ) , Jantarce Balczo, Adamusowi Inglewood, a przede wszystkim Alice Blue, która debiutantką jest niezwykła, bo wdarła się na deski sceny zaiste przebojowo (z żywym zainteresowaniem śledziłam jej kroki - dosłownie). Gratuluję też pomysłu niedołączenia do zaproszenia LM do skyboxa. Poważnie. Z zamieszania na dole powstał całkiem niezły happening (dziękuję Magnusowi za pomocną dłoń). "Jest pieknie czy gówniano? Jest pieknie."

Jarmark Republikański 2009

Brak komentarzy
W ciągu kilku najbliższych dni do Polskiej Republiki z wielu stron ściągną handlarze, pragnąc zaoferować swoje towary na tegorocznym jarmarku republikańskim. Już za kilka dni rynek Polskiej Republiki będzie tętnił życiem. Zaroi się od kolorowych straganów, wozów załadowanych po brzegi towarami, głosów przekupek, bogactwa smakołyków do spróbowania, ale przede wszystkim od tłumu odwiedzających gości. INFORMACJE DLA NABYWCÓW Jarmark republikański to niezwykła okazja do znalezienia skarbów za niewielką cenę. Wszystkie oferowane towary będą kosztować maksymalnie 50 lindenów, a na pewno nie zabraknie też ciekawych freebiesów. Ponadto, za 1 lindena będzie można nabyć pączki i jabłka, natomiast rogaliki, gorąca herbata, popcorn, piwo i hot dogi będą dostępne gratis w dowolnych ilościach. Uwaga: Wiele sprzedawanych towarów będzie 'no copy', więc jeśli po dokonaniu zakupu nie masz kupionego obiektu w inventory, kliknij prawym przyciskiem na obiekt stojący na straganie i wybierz opcję &qu

Primting

2 komentarze
Jest coś zabawnego w tym zauważonym przez Arystotelesa pędzie człowieka do naśladowania. Jest coś ironicznego w fizyce kwantowej, która kazała zwątpić w obiektywność tego, co odtwarzamy. Coś przytłaczającego w Derridzie mówiącemu o niemożności. Coś rozpaczliwego w Searle'u ratującego nas normami. Jest coś, co każe mi optować za pragmatyzmem, mimo tego (a może właśnie dlatego), że w niego nie wierze. Realizm. Wierze w realizm. Nie realizm jako styl, nie taki, co mówi o zwierciadle przechadzającym się po gościńcu. A przynajmniej nie do końca. Wierze w realizm punktów widzenia, w realizm interpretacyjny, w realizm magiczny i w realizm bez granic, w realizm wierności materiałowi. (Ha! wychodzi mi wyznanie wiary, manifest. Niech będzie.) Wierze w realizm Garaudy'ego, który mówi, że "być realistą to nie znaczy imitować rzeczywistość, ale oddawać jej dynamikę, nie kopiować czy kalkować rzeczy, zdarzenia czy ludzi, lecz uczestniczyć w twórczym akcie powstawania świata, odnajdowa

Getto dla dorosłych

4 komentarze
(fotka ta i dwie pozostałe by Ennio Morane) "Your world. Your imagination" Huh... cóż za pontencjał. Wiem, wiem, ekscytujące. Aż ciarki przechodzą po plecach, nie? Niesamowita ta świadomość, że można wszystko, co tylko zrodzi się w głowie. Ale spokojnie. Usiądźmy, zróbmy sobie kawę i zastanówmy się poważnie, jak to wykorzystać. Żeby nie spaprać. Szkoda by było. Jakieś pomysły? Hmmm... Ja chyba wiem. Trochę to szalone, ale co tam, będzie fun. Co Wy na to, żeby ponakładać sobie na siebie nieco ograniczeń? Przecież nie ma większej wolności niż dobrowolne z niej zrezygnowanie. Ubaw po pachy. Chodźcie, zrobimy sobie w SL drugie RL, co? Będzie fajnie. Wszyscy przecież kochamy powtórki seriali w telewizji, odtwórczość i powtarzalność to nasza natura, nie wstydźmy się, że kopie to szczyt naszych możliwości. To może zróbmy tak - zabawa polega na tym, że najpierw dajemy sobie powiedzieć, że "w Second Life chcemy wspierać Mieszkańców kształtujących własne doświadczenia i dokonują

Paznokcie niecyfrowe

3 komentarze
“A to jednak ktoś z tego korzysta...?” odpowiedziała niegrzecznie, bo pytaniem na pytanie, zaskoczona pani od paznokci, Był ci to retor czy nie? Czasem oczywistości stają się jakoś nazbyt subiektywne. Zabawnie wtedy się robi. Oczywisty jest na przykład adres Twojego dentysty, fryzjera, najlepszego klubu w mieście. Nie trzeba o tym mówić. Nie mówi się. Schody zaczynają się, gdy się przeprowadzisz. Spacerujesz po nowych ulicach i o ile nie masz czegoś pękniętego w mózgu, zauważasz tylko rzeczy potrzebne. Reszta umyka. Dla zdrowia psychicznego rzecz jasna. Póżniej nachodzi Cię spontaniczna, obezwładniająca i niepohamowana potrzeba zrobienia sobie ładnie paznokci i zaczyna się dramat. Nijak nie da się sobie przypomnieć, czy mijało się odpowiedni szyld czy nie. Albo gorzej - pamietasz szyld, nie pamietasz lokalizacji. Co wtedy? No nic prostrzego. Google. Ha...! I tu czeka przyczajony i chichoczący ironicznie szok poznawczy. Jeśli przytaknąć powiedzeniu, że tego, czego nie ma w sieci, nie ma

Szczecinonication

3 komentarze
(fotka by J. Shuftan) Nie ma nic zabawniejszego niż bycie inspiracją samemu sobie. Świat kompletny, samowystarczalny. Tak właśnie się mi przydarzyło tydzień temu. Mój poprzedni post (z małą pomocą przyjaciół) okazał się być na tyle poruszający, żeby wypchnąć mnie na spacer. Dobrze się szło, więc nie przestawałam. Pewnie bym szła dalej, gdyby mnie lekko nie zniosło na północ. Przeprawy przez Alpy może bym się i podjęła w razie potrzeby, ale Bałtyk wpław mnie nie kręci o tej porze roku. Zatrzymałam się zatem i zostałam na chwilę. Poszłam na świeżą rybę i trochę się zeszło, bo awatary znad morza wybitnie w moim guście. (fotki by J. Shuftan) Tydzień intensywny, więc i kilka wniosków się pojawiło. Przytoczę te spisane przez nas na szybko: to nieprawda, że w RL nie można zaprzyjaźniać się z przypadkowymi osobami zaczepionymi na ulicy (w konkursie na najsprawniejsze spoufalenie się z obcym zdecydowanie pokonałam dotychczasowego mistrza tej sztuki Jacka - pozdrowienia dla przemiłego naszego na
Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.