Przystanek 4. - Zagrzeb, miasto bana

niedziela, 14 września 2008


Wysiadając z pociągu w Zagrzebiu, wpadłam wprost na klęcznik ustawiony przed obficie zdobioną kapliczką Matki Boskiej dworcowej. Osobliwe, ale trudno się specjalnie dziwić, religia to przecież kolejny punkt na liście argumentów uzasadniających  postulat “zabić Serba”. Tym razem los rzucił mnie na wygodniejszą stronię barykady - “Polaki katoliki, Chorwaty katoliki. OK”.

Źeby rozeznać się w sytuacji, badawczo zapytałam o drogę do hotelu. Piękna to była odmiana. Nie tylko zagajona osoba, ale i przypadkowo stojące obok łączyły siły, żeby przekazać mi wytyczne. Odetchnęłam z ulgą.

Jeszcze przez kilka godzin Belgrad intensywnie zajmował moje myśli. Nie tylko moje. W hotelu turyści licytowali się, kogo doświadczenia w kraju ościennym były bardziej ekstremalne. Bezwzględnie wygrała pewna młoda dama, która usiłowała przejechać przez Sebię samochodem na belgijskich blachach. Zdecydowanie polecam taką zabawę tym, którzy lubią się bać.



Zagrzeb, miasto urocze, klimatyczne i wbrew temu, co twierdzą miejscowi, bardzo przyjazne, naznaczone jest jednym wielkim banem. W centralnym miejscu głównego placu (Placu Bana - rzecz jasna), stoi piękny pomnik przedstawiający personifikacje bana jako bezwzglednego jeźdźca z uniesiona w dłoni szablą. Mimo że i ja zostałam kiedyś dotknięta karą bana, nie zastanawiałam się nigdy, jak ban może wyglądać. Wydaje się jednak, że Chorwaci otaczają tę wrogą siłę czcią, rozwinął się wręcz swoisty kult bana. Napotkani mieszkańcy Zagrzebia opowiadali mi historie o tym, jak to wszechmocny ban ocalił ich miasto przed najazdem Madziarów i Turków. Podobno zbanował ich niezwykle skutecznie. 




Na pamiątkę tych wydarzeń, po dziś dzień władze Zagrzebia banują jak leci, ale co ciekawe, nie ludzi, a przedmioty. Widziałam zbanowane ulice, place, kosze na śmieci, banknoty. Najbardziej efektownie jednak zbanowane zostały budynki związane z postacią bana - kościół, w którym uroczyście wybierano osoby sprawujące urząd bana (zapewne w lokalnych wierzeniach byli to kapłani wielkiego bana, jego przedstawiciele na ziemi) i pałac, w którym ban mieszkał.



Znalazłam w Zagrzebiu jeszcze jedną ciekawą rzecz, której przeszczepienie do Republiki poddam rządowi pod rozwagę. W najstarszej części miasta stoi niepozorny na pierwszy rzut oka słup. Miał on jednak wielkie znaczenie. Przywiązywano do niego niewierne żony. Koniecznie trzeba zrobić referendum w tej sprawie!



Na deser mała próbka dźwięków, które niosą się ulicami Zagrzebia. Gadjo Manouche.


2 komentarze :

Anonimowy pisze...

Jak widać zwiedzanie Europy najlepiej realizować za pomocą publicznych środków transportu. Jazda autem na dowolnych numerach rejestracyjnych, bez uprzedniego starannego zaplanowania trasy, może prowadzić do poważnego uszczerbku na zdrowiu, trwałego kalectwa a nawet śmierci.
I zastanawiam się tylko co za idiota powiedział że żyjemy w cywilizowanym świecie...

Uzi Boa pisze...

Cywilizowany świat w naszej cześci globu nazywa się Europa i nie ma, rzecz jasna, nic wspólnego z tym, co na mapie. Że zacytuję pewnego pijanego mieszkańca Zagrzebia, który postanowił wprowadzić mnie w tajniki chorwackiej kuchni i historii - "Chorwacja jest Europa, Serbia jest Balkany". Jakiś znaczący to podział.

Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.