marca 20, 2009
By
Uzi Boa
Labels:
Pikselowa sztuka (subiektywnie)
/
VR
Jest coś zabawnego w tym zauważonym przez Arystotelesa pędzie człowieka do naśladowania. Jest coś ironicznego w fizyce kwantowej, która kazała zwątpić w obiektywność tego, co odtwarzamy. Coś przytłaczającego w Derridzie mówiącemu o niemożności. Coś rozpaczliwego w Searle'u ratującego nas normami. Jest coś, co każe mi optować za pragmatyzmem, mimo tego (a może właśnie dlatego), że w niego nie wierze. Realizm. Wierze w realizm. Nie realizm jako styl, nie taki, co mówi o zwierciadle przechadzającym się po gościńcu. A przynajmniej nie do końca. Wierze w realizm punktów widzenia, w realizm interpretacyjny, w realizm magiczny i w realizm bez granic, w realizm wierności materiałowi. (Ha! wychodzi mi wyznanie wiary, manifest. Niech będzie.) Wierze w realizm Garaudy'ego, który mówi, że "być realistą to nie znaczy imitować rzeczywistość, ale oddawać jej dynamikę, nie kopiować czy kalkować rzeczy, zdarzenia czy ludzi, lecz uczestniczyć w twórczym akcie powstawania świata, odnajdowa...