Nie, to nie jest ciąg dalszy katowanego od roku, choć niestety jeszcze nie "za-" na śmierć wątku z forum. Choć tematem debaty były gry, nikt ani słowem nie nawiązał do spędzającej niektórym sen z powiek definicji. I chwała Lindenowi za to.
Zorganizowany przez Second (i First) UMCS panel dyskusyjny Perspektywy rozwoju gier komputerowych we współczesnej kulturze polskiej ściągnął zarówno przed mikrofon w RL (podczepiony do awatara Rafa), jak i do samego SL osoby, które nieco na ten temat do powiedzenia mają. Między innymi jednego z moich ulubionych medioznawców (powinnam napisać ludologów? może kiedyś przestanie mnie bawić to słowo) Mirka Filiciaka. Bardzo to miłe.
O czym było, będzie można już niebawem posłuchać. Nagranie z dyskusji powinno pojawić się na portalu "Wiedza i Edukacja" na dniach.
Ja chciałam tylko zauważyć szczegół.
Z jednej strony można by pomyśleć, że zorganizowanie tego typu spotkania w Second Life jest jakąś tam sugestią, co do natury naszej platformy. Bo niby po co by innego zbierać in-world ludzi od gier? Z drugiej jednak, nie dało się nie zauważyć noobowskich awatarów zaproszonych specjalistów - jednodniowe z charakterystycznie wygiętą rączką przez całą konferencję. To mówi więcej niż słowa...
P.s. Raf, błagam, zróbcie coś z tymi krzesełkami :)
----------------------------------------
[UPDATE 5.05.09]
Już jest video z naszej rozmowy (-> TUTAJ <-). Miło zobaczyć, jak to wyglądało po drugiej stronie.
8 komentarzy :
yy no masz racje co do krzeseł znam miejsce gdzie też takie coś występuje ale trochę lepiej to wygląda bo na fotelach :P:D
nie da się mówić o sl nie będąc częscią sl.
Wniosek po prawie dwóch latach in-world:)
Można na tą nasz sektę spojrzeć wtedy jedynie boku.
A z boku wygląda ona fatalnie.
Dziękujemy drogie Media!
yhm, w takim razie zabieram się za krzesła. Osobiście jakoś nie mogę poczuć "zanurzenia" dlatego może nie przywiązuję wagi do przystawalności obiektów do awatarowego ciałka. Ale rozumiem dyskomfort. Mamy fajne krzesełka wykorzystane w kinie, ale one do wyglądu trochę nie pasują. Coś się wymyśli.
Nie zgadzam się, że nie uczestnicząc w społeczności SL nie da się mówić o niej. Conajwyżej można dyskutować czy da się mówić sensownie.
"Nie zgadzam się, że nie uczestnicząc w społeczności SL nie da się mówić o niej. Conajwyżej można dyskutować czy da się mówić sensownie."
pseudointelektualistom mówimy stukrotne NIE
stukrotne NIE mówimy też wszystkim, którzy żądają "preczy"
Niech i tak bedzie
http://www.youtube.com/watch?v=3zNjQecyjE8
Rzecz w tym, że nikt o SL nie mówił, nawet słowem nie wspomniał.
Tym razem wykorzystano naszą pixelową krainę tylko jako scenografię.
Pytanie - czy dlatego, że pasowała (taka orientalna nadal mimo wszystko ciekawostka), czy może UMCS stara się faktycznie wdrażać ideę Second Life jako platformy konferencyjnej. Kluczowa różnica.
Tak, to prawda, nie powiedziano nawet słowa o SL i jego wpływowi na kulturę polską. Ale czy SL jest grą? To kwestia dyskusyjna. Nikt ze stałych rezydentów SL też o to nie zapytał.
Wśród zaproszonych do wystąpień były osoby komercyjnie związane z grami komputerowymi. Na sali oprócz zainteresowanych tematem studentów pojawił się przynajmniej jeden dziennikarz zajmujący się pisaniem o grach. Na podstawie mojej osobistej obserwacji mogę powiedzieć, że dyskusja mocno skręcała w stronę zagadnień komercyjnych, za mało było wypowiedzi na postawiony w tytule temat.
Odnośnie traktowania SL jako ciekawostki. Odpowiem niewprost.
Panuje pewien zamęt terminologiczny w kwestii traktowania SL. Z jednej strony są osoby zaangażowane od długiego czasu w społeczność SL, z drugiej strony są osoby wykorzystujące je jako jedno z wielu narzędzi, są też tacy, którzy traktują SL jako łątwy sposób autopromocji. Trzeba zauważyć, że każda ze stron poda inną definicję SL. Dla jednych to będzie przede wszystkim społeczność, dla drugich platforma e-learningowa, a dla trzecich prawdopodobnie gra z łatwą możliwością tworzenia reklamy "w środku".
Jak UMCS traktuje SL? Nie wiem czy jest jedna odpowiedź na to pytanie. Sprawa jest złożona. Ja reprezentuję projekt UMCS w SL i mogę powiedzieć, że dla nas jest to przede wszystkim środowisko e-learningowe z całym jego potencjałem (nawet potencjałem elementów społecznościowych). Jednak nie uczestniczymy szczególnie w życiu społeczności SL.
Są też tacy ludzie uniwersytetu, którzy zajmują się naukowo zjawiskami cyberkulturalnymi (merytoryczni organizatorzy cyklu "Nauka w SL"). To są teoretycy, którzy starają się używając SL mówić o różnych zjawiskach cyberkultury. Nie są aktywnymi członkami społeczności SL, jednak są zwolennikami otwierania uniwerystetu. W SL jest miejsce dla otwartych imprez naukowych, więc wspólnie to robimy. Mam nadzieję, że osoby "pozaakademickie" czerpią jakąś korzyść z tego, że posłuchają lub podyskutują na jakiś temat. Z całą pewnością potencjał promocyjny SL słabnie. Sam to dostrzegam, bo jak rozpoczynaliśmy nasz projekt robiło się (szczególnie lokalnie) bardzo głośno na nasz temat. Z drugiej strony nikt nie może powiedzieć, że w naszych działaniach skupialiśmy się specjalnie na elemencie promocyjnym (to był pierwszy zarzut Uzi jak do nas trafiła po raz pierwszy: "dlaczego się chowamy").
Nie możemy też niestety odpowiadać za to, w jaki sposób traktują SL i zgromadzoną w nim społeczność inni odwiedzający (noobi czy jak ich tam), którzy być może wietrzą jakiś interes wykorzystując przy tym społeczność.
Podsumowując moją przydługą wypowiedź, dla wielu SL to przede wszystkim ludzie, dla innych jest to platforma komunikacyjna. Ja jednak nie dostrzegam w tym sprzeczności, która uniemożliwiałaby wzajemną wymianę myśli i spotykanie się na platformie SL ze społecznością SL i innymi chętnymi noobami. Mam nadzieję, ze dajemy coś pożytecznego wszystkim, którzy do nas zawitają.
Przepraszam za długą wypowiedź, ale ponieważ docierały do mnie wcześniej głosy z różnymi zarzutami, chciałem w miarę jasno wyrazić moje przemyślenia w tej kwestii.
Prześlij komentarz