Kapitan Hussen

czwartek, 16 lipca 2009


Kapitan Hussen w tym roku skończy 26 lat. Ma nadzieję w ciągu najbliższych kilku miesięcy uzbierać brakującą resztę z 30 000 funtów egipskich, które obiecał zapłacić wujkowi za rękę jego córki.
Kapitan Hussen ma łódkę. Zabierze cię nią wszędzie, gdzie tylko chcesz, pokaże, co tylko sobie zamarzysz. Ale targować się nie potrafi. Cenę negocjuje jego brat, Hussen jest za miły, Hussen tylko pływa.
Kapitan ma dyplom ukończenia szkoły średniej, ale dalej uczyć się nie chciał. „Nil i łódka są najlepszym uniwersytetem” - śmieje się głośno, szczerząc świecące bielą zęby.
Kapitan Hussen wyjechał kiedyś do kurortu nad Morzem Czerwonym i nosił turystom ręczniki na plażę. Podobało mu się, ale po roku wrócił. Tęsknił za Nilem. Nauczył się w tym czasie trochę polskiego, rosyjskiego, niemieckiego i francuskiego. Angielski zna bardzo dobrze. Podłapał podsłuchując native'ów, których woził po rzece.
Kapitan jest Nubijczykiem, ale używa tylko arabskiego. „Nubijskiego nie pamięta już nikt z nowej wioski” - opowiada, przeładowując naszą czwórkę z łodzi na pakę taksówki. Chciałam zobaczyć pustynię, więc zaprosił nas do siebie. Za jego domem zaczyna się piasek i ciągnie aż do Libii. Żartuję, że przejdę się pieszo. Kapitan mierzy mnie wzrokiem i poważnie rzuca „Bez wielbłąda nie dasz rady”.
Kapitan nie przepada za pustynią, nie rozumie dlaczego tak bardzo jestem jej ciekawa, skoro u mnie w Polsce też są pustynie, tyle tylko, że zielone. „Zielony to ładny kolor” - kapitan sam sobie przytakuje, kiwając głową, jakby zależało mu, żeby mnie przekonać.
Kapitan patrzy na mnie pytająco, gdy czytam mu przywieziony z polski przewodnik po Egipcie - „Każda nubijska rodzina hoduje w domu krokodyla”. „Dlaczego miałbym trzymać krokodyla? Żeby mnie zjadł?” - odpowiada, a ja nie potrafię ukryć rozczarowania. Hussen marszczy brwi - „Dlaczego chiałabyś zobaczyć krokodyla, żeby cię zjadł?”
Kapitan Hussen mieszka z mamą, tatą i dwoma braćmi. Sióstr nie wymienia, wyliczając domowników. Jego rodzina, podobnie jak wszyscy sąsiedzi, przeprowadziła się w pobliże Asusanu przed budową tamy, przez którą Nil zalał nubijskie wioski. „To było bardzo dawno temu – unosi wzrok na sufit i bezgłośnie porusza ustami – tak, dawno, kiedy jeszcze Egipt i Sudan były jednym, miały jednego króla”. Spoglądamy na siebie zdezorientowani. Fakty i daty jakoś się tu rozjeżdżają.
Nie ostatni to jednak moment, w którym nadzialiśmy się na pokrętne metody definiowania czasu Kapitana Hussena. I na nic się zdały te jego „relax, relax”. On miał czas, łódkę i Nil, my autobus do Hurgady i samolot do Polski.
Spędziliśmy z kapitanem dwa dni, przypieczętowując naszą znajomość toastem z nilówki. Nie znalazłam sposobu, żeby się wykręcić. Zamoczyłam usta i od tamtej pory nieustannie proszę dobrego Allaha, żeby dał mi dojechać do domu, zanim zacznę chorować.

Nubijski postój taksówek,
zachodni brzeg Nilu na wysokości Asuanu

Dzieci z wioski kapitana
maszerujące w rytm wykrzykiwanego "hello"

Obiad, którym ugościła nas mama Hussena
(jedzenie przepyszne, kobieta przeurocza)

8 komentarzy :

Morri pisze...

WRÓCIŁAS!

Siędzę tu, czytam te Twoje pościki i prawie pękłam z zadzrości na pół, albo nawet na cztery.

Uzi pisze...

Jeszcze nie wrocilam :) jeszcze musze zaliczyc impreze w Red See Ministry of Sound :D

Hacintho pisze...

To ciekawe, że pamięć o Kondominium Aglo-Egipskim jest tu wciąż tak żywa. To chyba wpływ socjalizmu arabskiego, który tak długo tu panował, przypomina nieco nasze sentymenty za "przedwojniem" podczas PRLu.

SecondLife UMCS pisze...

Kapuścińskim pachnie. Bardzo ładny reportaż powstaje proszę pani.

Uzi Boa pisze...

Hac, Brytyjczycy wycofali się z budowy tamy po decyzji Egiptu o nacjonalizacji kanału Sueskiego. Tamę wieńczy przecudnej urody kloc upamiętniający przyjaźń Egipcjan i nowych budowniczych-ochotników, czyli ZSRR.
Żadnych widocznych na pierwszy rzut oka wspominek brytyjskich nie widziałam niestety. A szkoda trochę.

Rafał, najlepsze jest to, że szczerze Kapuścińskiego nie trawię :)

Anonimowy pisze...

Az zzzzielenialam z zazdrosci... Zaczynam odkladac kase na moj wymarzony od wiekow wyjazd na Kube... jak tylko znajde prace :P

Hacintho pisze...

"(...)przeprowadziła się w pobliże Asusanu przed budową tamy(...)".
Ja jestem laikiem praktycznie we wszystkim, ale historię znam nieco jednak :P Przed budową tamy, czyli w czasach Fuadów, a właściwie pierwszego. Bo pierwsza tama budowana byłą jeszcze w latach wojny i przygotowywano plany drugiej. A drugą o ile pamiętam mieli budować Amerykanie, ale coś im tam Nasser nabruździł, i się wkurzyli :P Dziwne, bo byli neutralni jak cholera podczas Francusko-angielskiej eskapady na Suez...
A w mojej wypowiedzi istotna jest tak naprawdę tylko pamięć, o czasach króla Egipsko-sudańskiego, złotej erze, czy jak oni tam chcą...

gemal pisze...

Pięęękne zdanie, i jakie prawdziwe: "Bez wielbłąda nie dasz rady". No, nie dasz...

Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.