Sklep Szerewpa zwany teatrem

sobota, 25 lipca 2009

Wprawdzie zaskakująco celną zdaje się być uwaga Sqla, że nie muszę koniecznie krzywdzić się fizycznie za każdym razem, gdy mam ochotę wrócić do Second Life, niemniej jakoś ta sprawdzona metoda zdaje się działać bez zarzutu. Wystarczyło znów się unieruchomić i dzisiejsza premiera w teatrze Szerewpa już mnie nie ominęła (mimo że wieczór niesprzyjający, bo piątkowy).
Zlituję się nad światem i nie będę już pisać o obrotowej scenie, ani o tricku z lustrem. Pominę moje żale w związku z zbyt częstymi zmianami dekoracji, które potrafią płynność akcji zatłuc niczym narodowiec kosmopolitę płytą chodnikową. Wszelkie bowiem pochwały i komentarze są już skrupulatnie wypisane u Anulki i Jacka.
Ja chciałam jedynie wspomnieć o dwóch nurtujących mnie drobnostkach.

  • Detal pierwszy -
Tytułowy sklep z dollarbie'sami był (rzecz - dla tych, którzy widzieli - jasna) magiczny. A ściślej mówiąc, oferował przedmioty o niezwykłych właściwościach. Postacie z obrazu i odbicia lustrzane przejmowały życie swojego nabywcy. Zegar przenosił w czasie. Wszystko gra.
Załóżmy teraz jednak, że sukces komercyjny przedstawienia skłoniłby autora scenariusza do skrobnięcia sequela (a może i sagi czy wręcz serialu, gdyby prawa wykupiła telewizja). Rozumiem, że kilka odcinków zeszłoby na resztę portretów, małych rzeźb i półek z książkami (postacie fabularne można by spokojnie potraktować tym samym schematem). Z tego jednak co pamiętam, po wyprzedaniu całego naziemnego asortymentu, nasz mroczny sprzedawca nadal miałby na stanie kilka gadżetów - głównie żyrandole. Przyznam, że jakoś mnie rozpraszały. Co do licha można zrobić z lampami? Jaką karę nimi wymierzyć próżnym niegodziwcom tego świata?
  • Detal drugi -
Czy Abelard miał na sobie stringi?
Nie mam pojęcia, miałam zbyt dużego laga, żeby tekstura wczytała się dokładnie na czas.
Chyba nie mógł być nagi na PG wyspie. Nie mógł być też raczej nagi w towarzystwie kompletnie ubranej partnerki. To by było wysoce niestosowne.
Auymi wysunęła tezę, iż istnieje prawdopodobieństwo, że Abelard był nagi jedynie dla użytkowników z age verification. Posiadacze kont niezweryfikowanych widzieli aktora w bieliźnie. Nie jest to jednak zbadane ani potwierdzone.

Reżyserowi i aktorom dziękuję za uatrakcyjnienie wieczoru i czekam oczywiście na ciąg dalszy.

---
P.S. Jestem śmiertelnie ciekawa, co stało się z tym Robin Hoodem z obrazu i Alicją z drugiej strony lustra!

4 komentarze :

Anusisko pisze...

Rozwieje niestety wątpliwosci.. Abe był w stringach.. Obrazek z Picassowego archiwum oznaczony jako STA_014 (http://picasaweb.google.com/AnnulkaZ/Sklep#5362142792760922546) niestety jest tego dowodem.. inaczej i bana i AR musiałby zaliczyć,.. ;-)

filczyk pisze...

Anulka oczywiście sprawdziła to i owo przed spektaklem jak widzę ^^

Szkoda tylko, że zaszczytne królewskie miejsce było wczoraj puste... Dyrektor teatru z pewnością był zawiedziony, a liczni poddani również.

Anusisko pisze...

Alez Filczyk, Krolowa w jej wlasnej pixelowej postaci, widzialam na sali i o ile mnie logi nie myla, powitanie wyniono.

I nie przed spektaklem a w czasie... Przed, to Abelard.. no, on zajętym juz jest.

Uzi Boa pisze...

Oczywiście że byłam na sali. Jedynie skromność wrodzona mi na tronie spocząć nie pozwoliła.

Anulka, te Twoje fotki każdą tajemnicę i zagadkę rozłożą na łopatki... ech.. ;)

Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.