Rozpoczęcie roku akademickiego w Academii Electronice
piątek, 3 października 2008
Labels: Akademicko / SL PL / VRZapraszamy elektroniczne dusze zamieszkujące nasz świat na wykład zatytułowany "Przestrzenie i hybrydy - uwikłanie czy uwolnienie?", który odbędzie się 6 października (poniedziałek), o godzinie 21.00 w aulii Academii.
Wykad wygłosi Sidey Myoo
Zapraszamy do wspólnej dyskusji.
Za elektroniczną egzystencję! :)
Sidey Myoo
Elektronika zmienia naturę społeczeństwa, wprowadza paradygmat elektronicznego współistnienia. które ogarnia i przenika zjawiska społeczne, jakby struktury społeczno-kulturowe podlegały przekształceniom pod wpływem technologii. Idea zapośredniczenia człowieka w ‘urządzeniu’ pociąga za sobą pewnien zakres anonimowości, przy tym dostęp do wręcz nieograniczonego, wspólnego obszaru informacyjnego, szybkość polisensorycznego i wielokontekstowego komunikowania skłąnia do swoistego ;wcielenia’ kultury w sieć technologicznych połączeń i tworzenia się społeczeństwa nadbudowanego nad warstwą technologiczną. Wymiar kulturowy elektroniki jest bardzo bliski pojedyńczemu człowiekowi, stojącemu jakby na pograniczu dwóch aspektów własnego funkcjonowania - człowieka, który decydując się na naciśnięcie klawisza ‘enter’, włącza się w poziom metakomunikacji, gdzie pojedyńczość zabierana jest w potoku przepływających strumieni cyfrowej komunikacji, inwazyjnie rozprzestrzeniających się, zmieniających kształt wielu spraw i rzeczy, determinujących kulturę epoki elektroniki. Warstwa kulturowa [wirtualnej rzeczywistości - przyp, U.B] oddziałuje pochłaniając człowieka poprzez udostępnianie możliwości, jakby informacja o rzeczywistości zamykała się w obszarze elektronicznego dostępu pojawiającego się w różnych postaciach interfejsów i wpływała na naturę kulturotwórczej inercji. Odniesienie własnego działania, uzewnętrznienie samego siebie, zawiera konieczność użycia elektroniki, staje się bezwiednym mechanizmem komunikacji człowieka wpisanego w szybkość procesora lub poszukującego rzeczywistości w blasku monitora.
[M. Morse, Virtualities. Television, Media Art, and Cyberculture, Indiana University Press 1998, s. 14-15]
16 komentarzy :
Zastanawia mnie dlaczego uparcie powtarza się określenie 'elektronicznego dostępu'. Moim zdaniem niepotrzebnie ogranicza to ogólność wywodu do istniejących obecnie rozwiązań, które - przy tempie postępu technicznego - mogą się okazać fałszywe np. za 10 lat.
Z punktu widzenia użytkownika interfejs jest o wiele mniej niż istotny niż doznania i możliwości oferowane przez pewnego rodzaju medium.
Odłóżmy zatem 'elektronikę' na półkę i nie wiążmy naszych wywodów z konkretnymi rozwiązaniami.
Trendem jest chyba analizowanie zjawiska w ten sam sposób jak procesy, które trwały stulecia - ale analizując wyjątkowo krótki okres czasu. A może to świadczy tylko o pewnym skostnieniu umysłowym i braku nowego podejścia do analizy światów wirtualnych?
Obywatel E.
Bla, bla, bla, pierdoły...
Pretensjonalne i bardzo ograniczone podejście do czegoś co sprawia ludziom najzwyklejszą frajdę.
Hehe, myślę że i Hegel by się tych słów niepowstydził. Jeśli światy wirtualne tego nie przyjmują to tym gorzej dla światów - tak by odparł Hegel. Ciekawe jak Autor? :P
Skostnieniem jest stwierdzenie, ze elektronika umożliwia funkcjonowanie wirtulanych światów? Przecież to fakt niezaprzeczalny i bedzie na wiecznosc (slowa 'wiecznosc' uzywam w kontekscie zycia czlowieka). Jesli uwazasz, ze to blad, to rownie dobrze mozesz analizowac zabawe malych dziewczynek lalkami barbie bo to tez forma wirtualnego swiata, jednak tak generalizujac do niczego sensownego nie dojdziesz. Jesli z kolei zakladasz, ze interfejsy sie zmienia w przeciagu 10 lat, to gratuluje optymizmu, sprawdz kiedy zostala wynaleziona klawiatura i kiedy zostala wynaleziona mysz i ze w zasadzie obie rzeczy sa obecne od poczatku historii komputerow (mysz - komputerow domowych dostepnych na szeroka skale) i przez te kilkadziesiat lat nie zostaly zastapione niczym lepszym, myslenie ze zostana zastapione w ciagu 10 lat to czyste science-fiction.
@og
w kwestii tzw. naukowego języka czasem się zastanawiam czy te piękne konstrukcje słowne i logiczne podziwiać czy wyśmiewać. Ale spróbuj sam napisać coś w najwyższym jak umiesz stopniu ogólności (tak żeby teza pasowała do możliwie wszystkich obiektów w danej dziedzinie) i zobaczysz co wyjdzie. Chyba to tak musi brzmieć...
@laos
owszem - zakładam, że za 40-50 lat (a więc nawet mniej niż podany przez Ciebie czas życia człowieka) postęp technologiczny może opierać się już nie tylko na elektronice.
A co do argumentu z myszką i klawiaturą - prowadzone są od dłuższego czasu badania z innymi rodzajami interfejsów - takimi jak analiza położenia rąk w przestrzeni czy głosu. Wystarczy, że jakieś alternatywne rozwiązanie okaże się bardziej intuicyjne i w ciągu kilku lat zdominuje rynek.
Poza tym nie ma co się oszukiwać - dywagacje o wpływie wirtualnych na społeczeństwo to również pewna forma Science Fiction - próbuje się zanalizować proces, który w ciągu nawet ostatnich 15 lat koncepcyjnie ewoluował kilkukrotnie.
Proponuję troszkę oderwać się od serwisów społecznościowych i poczytać o różnych kierunkach badań jakie są prowadzone (np. o procesorach 'wyhodowanych' biologicznie czy pamięciach opartych na strukturze DNA). Możliwości i pola dla wyobraźni jest bardzo dużo - a jedyna niezmienna rzecz moim zdaniem to informacja - jak będzie przetwarzana i jak będzie przetwarzana to rzecz wtórna w tego rodzaju dywagacjach :]
E.
Z uwagi na to, że tekst jest trudny do zrozumienia, poniżej przedstawiam tezy wydobyte z tekstu wraz z krótkimi komentarzami:
1) społeczeństwo zmienia się pod wpływem komunikacji zapośredniczonej elektronicznie, bo tworzy nowe przyzwyczajenia komunikacyjne. Kultura jest pochłaniana przez technikę.
Teza o zmianie społeczeństwa pod wpływem techniki jest prawdopodobna. Nie rozumiem natomiast zastosowanego przeciwstawienia tworów kultury i techniki. O ile zrozumiałe dla naszego kręgu kulturowego może być rozróżnienie na twory techniki i kultury, o tyle przeciwstawianie ich sobie (technika pochłania kulturę) jest nadużyciem intelektualnym lub wymaga dodatkowego wyjaśnienia.
2) zapośredniczenie wiąże się z pewną dozą anonimowości.
Rzeczywiście istnieje możliwość stworzenia pewnego zakresu anonimowości w komunikacji elektronicznej, ale nie musi tak być.
3) szybkość komunikacji zapośredniczonej elektronicznie powoduje tworzenie się nowego społeczeństwa komunikującego się wyłącznie za pomocą elektronicznych pośredników (naddatkowego wobec społeczeństwa tradycyjnego).
Teza o stworzeniu nowego społeczeństwa tylko z powodu szybkości komunikacji jest wątpliwa. Co miałoby oznaczać nowe społeczeństwo nadbudowane nad zwykłym społeczeństwem? Wydaje się, że równie dobrze można mówić o społeczności ludzi komunikujących się za pomocą tam-tamów, społeczności maniakalnych gadaczy telefonicznych, SMSowców i np. SecondLife’owców. Czy można mówić o dodatkowym społeczeństwie elektro-informacyjnym zewnętrznym wobec tradycyjnego? Jest to teza wymagająca dodatkowego uzasadnienia.
4) wielość możliwości elektronicznej komunikacji pochłania uwagę człowieka, co powoduje zatrzymanie twórczości.
Czyli jak mówi poeta: ‘osiołkowi w żłoby dano…’ Nie jest pewne, gdzie leży granica ludzkich możliwości ogarniania wielokanałowości komunikacji. Wydaje się, że człowiek doskonale radzi sobie w skomplikowanym i złożonym środowisku, z takiego bowiem środowiska sam biologicznie pochodzi. 'Zdrowy rozsądek', czyli wieść gminna mówi raczej o tym, że w złożonym środowisku twórczość ma się bardzo dobrze.
5) zapośredniczenie komunikacji przez elektronikę staje się nieświadome i konieczne.
Podobnie jak korzystanie z długopisu. Ale czy to ma jakiekolwiek znaczenie dla całości wywodu, niestety nie wiem.
6) człowiek szuka rzeczywistości w pośredniku elektronicznym.
Jeden człowiek szuka, drugi nie.
Jedno zdanie budzi szczególne wątpliwości ze względu na poważne problemy ze zrozumieniem sensu:
„Wymiar kulturowy elektroniki jest bardzo bliski pojedyńczemu człowiekowi, stojącemu jakby na pograniczu dwóch aspektów własnego funkcjonowania - człowieka, który decydując się na naciśnięcie klawisza ‘enter’, włącza się w poziom metakomunikacji, gdzie pojedyńczość zabierana jest w potoku przepływających strumieni cyfrowej komunikacji, inwazyjnie rozprzestrzeniających się, zmieniających kształt wielu spraw i rzeczy, determinujących kulturę epoki elektroniki.”
Zdanie jest wielokrotnie złożone, podwójnie zagnieżdżone wewnętrznie i niedokończone, dodatkowo zawarta jest w nim niezbyt zrozumiała metafora.
Próbując zrekonstruować fragmentaryczne sensy powyższego zdania doszedłem do takich ustaleń:
1. elektryczna komunikacja jest metakomunikacją.
Nie jest jasne na czym polega ‘meta’ owej komunikacji – czy chodzi o ponadkomunikację, czy pozakomunikację trudno rozsądzić. Z kontekstu można wyczytać, że komunikacja elektroniczna nadbudowuje się nad zwykłą komunikacją. Jedyna różnica jaką dostrzegam pomiędzy komunikacjami związana jest z sensami pozawerbalnymi. Można sięgnąć jeszcze do starego Platona i jego mitu Tamuza. Platon za pomocą mitu perswaduje, że pismo nie przekazuje najgłębszej prawdy, bowiem ta jest przekazywalna jedynie w ‘żywej’ rozmowie. Czy można tu mówić o pokrewieństwie pomiędzy pomysłem meta-komunikacji i nieprzekazywalności głębokiej prawdy za pomocą pisma? Odpowiedź pozostawiam czytelnikowi.
2. człowiek traci tożsamość lub indywidualność w elektrycznym szumie informacyjnym
zupełnie niezrozumiałe dlaczego tak miało by się dziać?
3. Druga możliwość zrozumienia tego zdania: sensy generowane przez szum informacyjny gubią się w wielorakości przekazu
teza wymaga conajmniej wyjaśnienia.
Przepraszam za obszerność komentarza, ale poczułem się wywołany do odpowiedzi przez autorkę bloga, którego jestem zapamiętałym czytelnikiem. Poza tym jakoś ciężko było mi było się powstrzymać przed rekonstrukcją sensu po przeczytaniu tego enigmatycznego fragmentu.
Raf Aya
To nie ignorancja... to ciezkostrawnosc jakiej doznal moj umysl probujac przelknac tezy i wnioski autora cytowanego przez Uzi tekstu. I nie myslcie, ze mam zamiar sie wymigac, usprawiedliwac lub tymbardziej zatajac jakies fakty. Nie, nie przeczytalem calosci bo mi po prostu nie wchodzi. Tak samo jak jajecznica na kacu albo kanapki z kielbasa popijane mlekiem.
Nasuwa sie mysl. Skoro zawilosc naszych czasow ciazy autorowi to dlaczego ten wywod ciazy mi? Zaglebiajac sie w mysl zawarta w czesci, ktora zdazylem przeczytac dochodze do wniosku ze jest ona tak samo syntetyczna jak tresc o ktorej traktuje.
Moim wcale nieskromnym zdaniem - bo jest ono w koncu moje - powiem tak: skoro dobrze ludziom bylo w jaskniach a trud zycia polegal jedynie na zdobyciu pozywienia i tancach godowych... Wrocie tam wszyscy, ktorych terazniejszosc prowadzi do zguby.
sql anonimowy
Sql, dziękuję Ci za te słowa ;-) Nie wiem, do jakiego momentu tekstu Ty doszedłeś, ja zwykle odpadam po 4-5 słowie wygrzebanym z dna słownika wyrazów obcych.
Może zabrzmi to dość... bezrefleksyjnie... ale wobec takich tekstów staję sobie po prostu (bez AO) myśląc - wolę chłonąć. Mam zmysły, nadmiar rozumu mi szkodzi ;-)
Uwaga o jaskiniach jak najbardziej słuszna. Przypomnę też, że nieco później ścieki wylewano z okien na ulicę i też ludziom to nie przeszkadzało (swoją drogą - to był dopiero szum informacyjny).
Mnie się wydaje, że trudno jest porównać w całej rozciągłości stopień skomplikowania czasów jaskiniowych i obecnych. Pod pewnymi wszakże względami rzeczywiście czasy nam współczesne są bardzo skomplikowane. Chyba najbardziej skomplikowane są w warstwie językowej niektórych autorów.
Z całą pewnością natomiast można o sprawach skomplikowanych pisać prosto i rozumnie. Ale to sztuka wymagająca chęci i pracy od autora.
Wybacz Uzi,
nic nie zrozumiałam.
Jestem ciekawa po co to tutaj właściwie zamieściłaś.
Podejrzewam, że znam Twoje zdanie na temat tego tekstu.
Wredna Królowa :P
Zajmę się swoja modą :)
@ anonimowy
Rozumiem Twoje podejście ale zupełnie go nie podzielam. Takowe konstrukcje słowne to typowy przykład przerostu formy nad treścią. Nie chce kreować się na kogoś ponad przeciętnie inteligentnego ale zrozumiałem owy tekst. Dodam tylko że nie bez całkowitego zaangażowania obu półkul, oczu, dłoni i języka.
Nie rozumiem jak można czerpać jakąkolwiek przyjemność z konstruowania wypowiedzi w ten sposób. Owszem, czasami sam tak robię ale tylko dla przysłowiowych jaj.
W tej chwili nawet nie wiem co myśleć o osobach które w ten jakże zawiły sposób chcą przekazać myśl ogółowi. No chyba że nie chodzi tu o szerokie grono odbiorców tylko o Międzygalaktyczne Stowarzyszenie Ponadprzeciętnie Inteligentnych Nie Potrafiących Wiązać Sznurówek Mózgojebów. Sorry za słownictwo ale staram się promować szczerość wypowiedzi, z tym że dużo bardziej czytelnymi środkami przekazu ;)
A może taki wywód jaki wkleiła nam Uzi jest dowodem na chorobliwy syndrom samouwielbienia u jego autora?
Może to myślenie typu: "Patrzcie jaki jestem mądry i elokwentny".
Tak sobie myślę że zamiast prosto napisać że tekst mi się nie podoba, mógłbym stwierdzić że to co popełnił autor, z mojego subiektywnego punktu widzenia jest godną pożałowania próbą indoktrynowania wypaczonych konsumpcyjną codziennością umysłów bla bla bla... Nie chce mi się.
Jako czlowiek z natury prosty postaram się przedstawic w punktach mysli podsumowujce wpis Sideya:
1) Swiaty elektroniczne wplywaja na swiaty materialne, zwlaszcza na ich aspekty spoleczne.
2) Ludzie latwo ‘wczuwaja’ się w nowe swiaty (pociagajaca jest zwlaszcza dostepna w nich anonimowosc oraz bogactwo nowych wrazen) i przez to tworza w nich zupelnie odmienne idee i wartosci, niespotykane w realnosci.
3) Punkt 2 doprowadza do swoistej schiozofrenii – czlowiek jest jednoczesnie realny i elektroniczny, a przejscie z jednego stanu do drugiego nastepuje przez przycisniecie klawisza ENTER ( lub ALT + F4 oczywiście)
4) Polaczenie pkt 1 i pkt 2 daje w wyniku stan, w którym jednostka chcac jakos funkcjonowac spolecznie musi być zaangazowana w swiat elektroniczny, Inaczej się nie da i juz.
js,
buahahah.
No to teraz wszystko się w moim życiu zmieniło!
PRAWDZIWE OśWIECENIE.
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
Prześlij komentarz