SLim - faktycznie dosyć cieniutki

czwartek, 30 października 2008


LL czyta w moich myślach chyba, bo nie kazali mi długo czekać. Ledwo zdążyłam zauważyć zapowiedzi narodzin ich nowego dziecięcia, a już przyszło na świat. No trochę szkoda... nie ma nic gorszego niż spełnione marzenie, trzeba nowe wymyślać.
W tym wypadku strata jest podwójna. Nie dość, że moja Mekka sama przyszła do mnie, to do tego okazała się wiejską kapliczką. Ale kolejno.












Rozczarowanie 1. - żeby skorzystać z SLim Client, trzeba ściągnąć i zainstalować specjalną werscję Second Life SLim Viewer. Jaki tego plus? Dziwna robocza ikonka SL-owej łapki na pulpicie... :/

Rozczarowanie 2. - szczerze wierzyłam, że nas to ominie, a jednak nie. SLim nie jest bezpośrednio podłączony do klienta LL, trzeba założyć nowe konto na Vivoxie. Login jest SL-owy, ale hasło (zgodnie z sugestiami) wypada podać inne. Ech, kolejny ciąg literek do zapamiętania :(
Hasła i loginy zaczynają być moją brzęczącą muchą koło ucha. Ostatnio się poddałam i odmówiłam oglądnięcia zdjęć z wakacji koleżanki, która wpakowała je gdzieś, gdzie konta jeszcze nie miałam. Czuję ogromny opór przed zakładaniem nowych kont w ogóle. Jasne, że można mieć hasło dyżurne do tych mniej ważnych spraw, ale co z tego, skoro każde nowe konto, to kolejna porcja spamu na mojej skrzynce mailowej. Pomijając już to, że nigdy nie pamiętam, czy na danym portalu konto już mam czy jeszcze nie i jak przychodzi co do czego, zakładam nowe i wkurzam się, że mój wymyślny login zajęty :)
Myślę, że ten temat wymaga osobnej specjalizacji na studiach dla przyszłych psychologów!

Rozczarowanie 3. - nie wiem dlaczego, ale moja lista przyjaciół się nie zaimportowała. Można do mnie mówić, ale ja nie mogę zacząć rozmowy. Uniemożliwiło mi to pełne spawdzenie funkcjonalności SLima, ale przyznam, że nie czuję motywacji do szukania przyczyn, ani tym bardziej podejmowania wysiłku naprawiania tej niedogodności. Wygłada na to, że nie można użyć SLima do komunikacji z osobami in-world, a jedynie z tymi, który też już się na to nowe cudeńko skusili.
Jedyna zaleta tej sytuacji jest taka, że odświeżyłam starą znajomość. I to w pieknym stylu - "Sorry, że przeszkadzam Uzi, ale z moich znajomych tylko ty masz zainstalowanego SLima. Ale spoko, tylko 2 minuty na test i idę spać". Heh, muszę kiedyś popracować nad koleżeńskością :/

Zalety?
Na ten moment widzę jedną - przesyłanie wiadomości głosowych. Analogicznie do IMów z SL, na moją skrzynkę przywędrowały ćwiergoty Sqla. Nie wiem wprawdzie, co mówił, bo rwało niemiłosiernie, ale fajna opcja.







Mimo to, zostanę jeszcze chyba przez jakiś czas przy Skype
:)

Jak ktoś chce sprawdzić SLima na własnej skórze, leży TUTAJ.


4 komentarze :

Anonimowy pisze...

W moim przypadku już punkt 1 dyskwalifikuje SLim. Gdybym mogła cokolwiek zainstalować w swoim służbowym komputerze, mogłabym również zainstalować od razu SL ;-) Czyli pozostaję nawet nie przy skypie - webGG i movablelife od czasu do czasu.

Linka pisze...

Ach dobrze, że jestem tak domyślna, że wpadłam na to co to slim:)

Setna droga do komunikowania się z tymi samymi ludźmi.

CvX! pisze...

Zdaje się, że do zaimportowania listy kontaktów SLim wymaga odpalonego w tle klienta SL w wersji "light"... co jest bez sensu bo przecież po to mam SLim-a, żeby nie odpalać klienta! :/

Uzi Boa pisze...

Właśnie coś to zbyt wymyślne. Rozumiem, że niekoniecznie wszystko musi być tak bezproblemowe (mówię o dotępności na obcym komputerze) jak Ajaxlife czy Movablelife. Ale dziwne, że produkt LL działa z ich własną platformą gorzej niż produkty zwykłych użytkowników.
Może niepotrzebnie spodziewałam się cudu :(

Adminie, nie moge się zalogować na SLima, gdy jestem w SL :/

Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.