
(fotka by Agusia Allstar)
W poniedziałek Madelaine, Madonna i Pawell otwierali swój klub nocny. Kolejny rzecz jasna w Second Life, niby nic nowego, ale jest w nim jeden drobiazg, który przyciągnął moją uwagę (pominąwszy nawet fakt, że znajmi i że na terenie Republiki) - darmowy sex.
Pawell okrzyknął się pierwszym na świecie alfonsem altruistą i ogłosił happy hours. Sex oralny dla panów gratis.
Ciekawa byłam, co się stanie. Zapewne wszyscy byli. Przyszli popatrzeć. I patrzyli.
Z oferty skorzystała jedna osoba. JEDNA. Nie wpadli nawet moi ulubieńcy o niewiele mówiących imionach (składających się z ciągu liter i cyfr), którzy zazwyczaj tak ochoczo biegają z siusiakami na wierzchu.
Czyżbyśmy woleli jednak kolacje przy świecach i rozmowy o poezji? A może przeszkadzało to, że inni patrzą? A może że za darmo? Nie każdy przecież lubi freebiesy. Najwyraźniej nie potrafimy przyjmować prezentów.
Obiecałam sobie skorzystać, jeśli tylko pojawi się w menu oferta dla pań.
Podobno dziś wieczorem powtórka z rozrywki. Zobaczymy, jak to wyjdzie tym razem.