Szcześliwego Nowego Roku życzy Uzi

3 komentarze
Wydaje mi się, że to było z okazji przejścia z XX na XXI wiek, ale nie pamiętam dokładnie. Może w związku z nadejściem 2000 roku. Nieistotne. Telewizja nadawała relację z uroczystości noworocznych z całego świata. Zaczynało się chyba na Wyspie Wielkanocnej i co godzinę przesuwaliśmy się, siedząc przed telewizorami, o jedną strefę czasową w prawo. Pomyślałam wtedy, że koniecznie trzeba to kiedyś zrobić osobiście. Pomyślałam, postanowiłam i oddaliłam się na jakąś domówkę, rozmyślając nad najsprawniejszym sposobem przemieszczania się z miejsca n a miejsce podczas tak wyczynowego Sylwestra. Przyznaję, przemknął mi wtedy przez myśl teleport, ale jakoś bardziej obawiałam się, że może być nieskuteczny ze względu na to, że podczas podróży moje molekuły pomieszają się z molekułami jakieś zaplątanej muchy, niż z powodu np. przepełnionego simu docelowego albo problemów LL. Zmierzam do tego, że wczoraj uświadomiłam sobie, że namiastkę mojego wymarzonego noworocznego międzynarodowego clubbingu może

Bóg się rodzi, wstańcie od kompa

8 komentarzy
Święta z założenia wypada jakoś wyróżnić i spędzić na zajęciach odmiennych od codziennych. Jeśli dzień świąteczny zlewa się z powszednim, zaprzecza idei świętowania. Problemy rodzą się w momencie, w którymś komuś zaczyna się wydawać, że niezywkłość świętowania polega na robieniu czegoś przyjemnego. Nieprawda. Chodzi o robienie czegoś innego. Jest to wskazówka ważna zwłasza dla tych, którzy z reguły robią rzeczy miłe i radośnie im się żyje. Nie chodzi rzecz jasna o katowanie się i umartwianie, idzie tylko o to, żeby odpocząć i nabrać dystansu. A wbrew pozorom, zmęczyć się można nawet najwiekszą rozkoszą.   Jeśli o mnie mowa, dylematów nie ma. Jadę do lasu.  Będę spać, jeść i grać w Heroesów. Będę offline. Będę miała alergię na psią sierść, będzie mi zimno i będzie za głośno od nadmiaru biegających dzieciaczków. Niczego nie napiszę, niczego nie przeczytam. Będzie mnie zabijać bezczynność, a każdy dzień rozrośnie się do rozmiarów tygodnia. Ale nie zrobie nic. Będę spać i będę jeść. I nie

Niebo w Polskiej Republice

15 komentarzy
Mam wielką przyjemność poinformować, że na naszej wyspie lada dzień pojawi się nowy budynek. Do współtworzenia Polskiej Republiki przyłączyły się trzy nowe osoby. I to osoby niezwykłe. Mariusz Tomsen i Mariusz Cioc to ludzie legenda - pierwsi polscy DJe w Second Life, Izabela Jewell to, z tego co mi powiedziano, jedyna kobieta DJ w naszej społeczności.  Do małżeństwa z PR wnoszą w posagu najdłużej istniejący polski klub - SKY Club . Ja ze swojej strony przyrzekam miłość, wierność i primy aż nas śmierć nie rozłączy. Związek zostanie skonsumowany niebawem. Wielkie otwarcie zapowiada się hucznie i odbędzie się najprawdopodobniej w pierwszy dzień świąt. Poinformujemy notką in-world. Mam nadzieję, że pojawicie się wszyscy, aby dzielić z nami naszą radość i szczęście ;) To prawdziwa przyjemność dzielić wyspę z takimi osobami jak ta trójka (jest takie słowo jak 'simmates'...?) . (Mariusz Tomsen i ja  - pertraktacje pod czujnym okiem naszego republikańskiego prawnika Lincolna ;) ) ----

Czerwony wiatrak Llorando Runo

2 komentarze
( fota by nasza własna Marlena Dietrich aka Margolcia) W Second Life nie sprawdza się RL-owa zasada, że wypada spóźnić się trochę na imprezę. Kto o tym zapomniał, może już tylko żałować. Grid, surowy i sprawiedlywy, nie ma względu na osoby. Full region obowiązuje wszystkich, niezależnie czy urodził się trzy godziny wcześniej i ma na imie abc123pl czy jest Tym Bardzo Ważnym i Znanym Avatarem (wiem, wiem, teraz połowa osób, które wczoraj nie mogły się dostać na sim, pomyśli, że piszę o nich ;) ). Mnie się udało. Bardziej nawet niż planowałam. Pojawiłam się na otwarciu Second Moulin Rouge na tyle wcześnie, żeby jeszcze wejść, ale na tyle późno, żeby już nie mieć szans na wolny stolik. I całe szczęscie. Coś jednak jest w byciu kobietą. Nie trzeba robić rezerwacji, wystarczy bezradnie stanąć na środku sali. Moim rycerzem w ślniącej zbroi okazał się być Minister Aman. Chwała Lindenowi za wysoko postawionych dżentelmenów (z rezerwacją), ze którymi stoją jeszcze wyżej postawione damy. Mogę ty

Obscene

5 komentarzy
Może w ramach wspominek, może dla równowagi po wieczorku poetyckim, a może dlatego, że dowiedziałam się o zamknięciu Virtual Starry Night. Poszłam sprawdzić, czy moja ulubiona galeria jeszcze stoi. Stoi, ma sie dobrze i nawet nieco się rozrosła. Gdy ostatnio sprawdzałam, a było to, wstyd przyznać, równo rok temu, The Virtual Museum of Art (VMOA) mieściło na 80000 sqm ponad 200 prac. Wszystkie autrostwa jedynego, niepowtarzalnego i powalającego Gottfrieda Helnweina . Ławeczka przed obrazem o wszystko mówiącej nazwie Untitled przez kilka miesięcy była mi drugim domem i pamiętam, że przeprowadzka na wyspę SL'anga była dosyć bolesnym rozstaniem. Na szczęście szybko sobie przypomniałam tę niezwykłą mądrość życiową, że wybierać nie trzeba, jeśli można mieć wszystko. Dzięki talentom negocjacyjnym Mallory w ciągu tygodnia w siedzibie magazynu powstała filia VMOA, a my na chwilę uwierzyłyśmy, że SL jest lepsze od RL :) (zdjęcia archiwalne z otwarcia VMOA na SL'ang Life Island, 14 grud

Wieczór poetycki Eryka Embera

Brak komentarzy
N iepoprawny romantyk kochający przyrodę, zwierzęta i poezję. (...) Jestem raczej tradycjonalistą i to nie tylko w poezji. Lubię stylowe meble, malarstwo i sztukę realistyczną, płótna starych mistrzów, stare pomniki oraz posągi i rzeźby antyku. (...) Lubię wiersze tradycyjne - rymowane o prostej i zrozumiałej formie przekazu i takie też sam piszę. (Szczególnie lubię długie, bogate w opisy formy, w których mogę się wygadać). Jest to właśnie taka tradycyjna, romantyczna poezja dla ciebie i dla mnie, prosta w przekazie i formie, która ponoć wchodzi w serce i porusza ukryte gdzieś głęboko struny duszy. http://www.romantycznia.ovh.org/ Eryk Ember, poeta, pochodzi z innego świata niż ja. Ze świata, w którym 'romantyczny' łączy się w związki frazeologiczne z 'tradycyjny', 'uporządkowany' i 'kulturalny'. Niezwykle ciekawa jestem tego, co dziś wieczorem zobaczę. Sentymentalistę? Epigona romantyzmu? A może jednak prawdziwego romantyka w wersji przetrawionej przez

Stara dobra Uzi

7 komentarzy
Pierwszy wpis na blogu Ando zmotywował mnie do przeszukania albumu zdjęć w inventory. Ech, ile wspomnień :) Powstrzymam się jednak jeszcze przez moment przed napisaniem autobiografii (chociaż bez wątpienia byłby to bestseller!), bo szkoda by było cenzurować tak poruszającą historię. Lepiej poczekać na pełną zmianę warty w Second Life ;) Tymczasem, idąc śladem Ando, wklejam foty mojego pierwszego awatara. Pierwszego 'zrobionego', nie tego lindenowskiego. Tamtego nie ma sensu, wszyscy macie moje części składowe w inventory. Pracowałam na niego ciężko, nawołując na lucky chairs w nieistniejącym już sklepie niejakiego RichardaR. Wpychałam ludziom kiepskie ciuchy z klawymi skryptami do RPG-ów. Dobrze płacił, 100L$/h. Po miesiącu zabrał mnie na zakupy, które skwitował krótkim "good job Rick" i zasiedliśmy do wielogodzinnej, poważnej rozmowy, podczas której z rodzicielską troskliwością objaśniał mi zawiłości i sekrety tego, czego "young lady should be aware of"

Nigdy nie otwieraj linków od nieznajomych/martwych awatarów

2 komentarze
Linka podesłała mi URL, który zostawiła jej Emus, która dostała go ponoć od kolegi, który miał go nie wiadomo skąd i którego nikt nie zna. Tylko Morri była na tyle przytomna, żeby go nie wziąć. Ja oczywiście powstrzymać się nie zdołałam, kliknęłam . W  Hotelu 626  zameldować się można dopiero po 18:00. Zgodnie z regulaminem należy włączyć kamerę, mikrofon i zgasić wszystkie światła. Ja sugeruję jeszcze świeżo upieczoną pikselową samobójczynię na skype. Trzeba się tylko upewnić, że wejdzie do swojego pokoju pierwsza i rozedrze się na cały głos, tuż przed tym, gdy Tobie paseczek postępu ładowania strony przeskoczy z 99 na 100%.  Rozpisywać się nie będę. Gra długa nie jest, 30 min max. Powiem tylko, że nigdy bym nie podejrzewała, że pierwszą kołysankę w życiu zaśpiewam martwej dziewczynce. Nie znałam żadnej, pojechałam "Lulajże Jezuniem". Troche histerycznie wyszło, Morri powiedziała, że ona by przy tym nie zasnęła. Małej też do gustu nie przypadło, zabiła mnie... Coś mi mówi, ż

Grzech łączący światy

4 komentarze
Pamiętacie może, jak w „ La Civilta Cattolica"  ks. Antonio Spadaro SJ rozpisywał się o tym, że jezuici idę na wyprawę krzyżową do Second Life? Miało być tak pięknie. Nie wiem, czy to zbliżające się święta czy tragiczne wydarzenia ostatnich dni, ale moje myśli skierowały się w stronę Absolutu i rzeczy ostatecznych. Przeglądnełam kilka starych artykułów i zauważyłam coś tak poruszającego i wstrząsającego, że postanowiłam przewartościować swoje oba życia. Na prawdę objawioną, która powaliła mnie dziś tak dotkliwie, składają się trzy przesłanki: Świat elektroniczny jest alternatywną rzeczywistością w stosunku do świata fizycznego. [Sidey Myoo] Amid the virtual towns, however, sin has flourished. Freed from the constraints of their real lives, many occupants indulge in random fornication, and prostitution is flourishing. Gambling is widespread and, although occupants are free from the ravages of alcohol and drug abuse, they are vulnerable to mindless consumerism. [ Lead us not into cy

Egzorcyzmy Linki D. - pierwsza decyzja nowego Rządu PR

1 komentarz
(fota by Minister Ando - dostałam dużo różnych, dziękuję, ale tylko na tej widać chwałę boskiego pomazańca :)  Wybitnie przypadła mi do gustu) "Gdyby krolowa kojf ł a, ok, zaloba, ale zona ... eee tam" - usłyszałam, gdy przedstawiłam Rządowi propozycję wprowadzenia żałoby narodowej po naszej drogiej Pierwszej Damie.  Nie było bardzo źle, trochę się zastanawiali. Rozważali róźne opcje i wersje, aby ostatecznie z ulgą dojść do wniosku, że to sparwa Dworu. Dyskusję podsumowała Minister Bey iście poetycko. Piękna z tego będzie inskrypcja nagrobkowa! Przyznam, że sama bym tego nie ujęła lepiej :) Beyonce Weatherwax: zaloba - nie  Beyonce Weatherwax: pomnik - nie  Beyonce Weatherwax: pogrzeb - nie  Beyonce Weatherwax: dziady - nie  Beyonce Weatherwax: inne obrzedy - nie  Beyonce Weatherwax: egzorcyzmy - oj, moga sie przydac  Beyonce Weatherwax: ok, jakies jeszcze tematy? W tym samym czasie na stronie http://secondlife.com/account status Linki Deminy zmienił się z Cancellation Pe

Św. p. Linka Demina

17 komentarzy
Może powinnam była coś zrobić, może powinnam była zauważyć, że dzieje się coś niedobrego, spędzać z nią więcej czasu, zabrać na wycieczkę, pójść na kulki, kupić te buty, o które prosiła... Nie zrobiłam nic. Zajęta Republiką zaniedbałam tę, która oddając mi swoje imię, tę, która dopełniając mój profil, przez wiele miesięcy (z drobną przerwą na jednego DJa) ochraniała mnie przed zalotami łowców posagów. Nie zauważyłam krzyku o pomoc, byłam ślepa na jej ból. Gdy się ocknęłam, było za już późno. Nie odebrała telefonu, nie odpisała na gg, milczała na skype. Bez wahania, metodycznie popełniała samobójstwo. Nigdy już się nie dowiem, czy mogłam ją powstrzymać. Za karę przyjdzie mi żyć z piętnem winy zaniedbania do końca moich second dni.  Nie mogę przestać myśleć o tym, jak długo i jak bardzo musiała cierpieć osoba, która nie kasuje konta pod wpływem emocji, ale sortuje inventory i rozdaje wszyskie transfer ciuchy. Ciuchy, które tak kochała... (przyznaję, że mocno walczyłam, żeby to ponczo ni

Literacko

Brak komentarzy
Chciałoby się móc powiedzieć, że życie literackie w Second Life kwitnie. Ale kłamać tak prosto w oczy nie wypada. Z drugiej strony, nie można z czystym sumieniem stwierdzić, że zupełnie nie istnieje. Jakoś tam sobie się ma. Egzystuje na poziomie podobnym, co reszta tematów poza seksem i modą. A to już dużo jak na nasze warunki. Jakoś ponad tydzień temu Patrycja Collins czytała w Palma De Sol wiersze Poświatowskiej. Byłam i biłam brawo, mimo że - jakby to powiedziała Linka - Halinka to totalnie nie mój przelot. Zgodnie stwierdziłyśmy z Ayu, że wolimy Herberta i od tamtej pory zastanawiam się, skąd nam się wziął ten irracjonaly pomysł, żeby w ogóle ich porównywać. Pewnie stąd, że to poeta i to poeta... :/ Tuż przed recytacją ktoś (przepraszam, nie pamiętam kto, bo załapałam się na samą końcówkę) cierpliwie odczytywał trzecią część Chromosomu 6 Robina Cooka. Jakąś godzinę później w morfinowym ogródku Adamus Inglewood zabawiał zebranych lekturą horrorów na voice. Widziałam na forum, że b
Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.