Obscene

czwartek, 18 grudnia 2008

Może w ramach wspominek, może dla równowagi po wieczorku poetyckim, a może dlatego, że dowiedziałam się o zamknięciu Virtual Starry Night. Poszłam sprawdzić, czy moja ulubiona galeria jeszcze stoi. Stoi, ma sie dobrze i nawet nieco się rozrosła.

Gdy ostatnio sprawdzałam, a było to, wstyd przyznać, równo rok temu, The Virtual Museum of Art (VMOA) mieściło na 80000 sqm ponad 200 prac. Wszystkie autrostwa jedynego, niepowtarzalnego i powalającego Gottfrieda Helnweina. Ławeczka przed obrazem o wszystko mówiącej nazwie Untitled przez kilka miesięcy była mi drugim domem i pamiętam, że przeprowadzka na wyspę SL'anga była dosyć bolesnym rozstaniem. Na szczęście szybko sobie przypomniałam tę niezwykłą mądrość życiową, że wybierać nie trzeba, jeśli można mieć wszystko. Dzięki talentom negocjacyjnym Mallory w ciągu tygodnia w siedzibie magazynu powstała filia VMOA, a my na chwilę uwierzyłyśmy, że SL jest lepsze od RL :)

(zdjęcia archiwalne z otwarcia VMOA na SL'ang Life Island, 14 grudnia 2007)

Nie pisałabym o tym, gdybym się wczoraj nie przekonała, że jednak nie wszyscy jeszcze znają to miejsce. A jak na mój gust, każdy znać powinien. Nie mówię, że musi się podobać, bo tam niewiele jest do podobania, ale odwiedzić chociaż raz trzeba koniecznie. Nie ma drugiego takiego adresu w metawersie. Obrazy Helnweina i budynek muzeum tworzą całość tak poruszającą, że niewielu wyszło stamtąd obojętnym. Powiedziałabym wręcz, że trzeba być totalnie pozbawionym jakiejkolwiek wrażliwości, żeby VMOA nie odjęło mowy choćby na sekundę.
Jest coś w tym, co usłyszałam wczoraj, a co powtórzę - w tym miejscu można sobie zdać sprawę ze swojej śmieszności. A mało jest rzeczy równie frykaśnych jak odzieranie ludzi z przekonania o swojej wyjątkowości :)


Swojego czasu Stefan Gunawan, kurator wystawy, osobiście oprowadzał po VOMA w każdą niedzielę o 18:00. Nie mam pojęcia, czy nadal to robi, ale zapewniam, warto sprawdzić. Tablica informacyjna stoi w pierwszej sali. Jeśli ktoś się czuje zachęcony, podaję linki do oficjalnej strony The Virtual Museum of Art i do związanego z nim portalu społecznościowego.

A na deser inspirowany twórczością Helnweina teledysk Marilyna Mansona. mObscene.

5 komentarzy :

Linka pisze...

Ja tam nie byłam;/
Dlaczego żono mnie tam nie zabrałaś jak jeszcze żyłam?:)

Uzi Boa pisze...

No coż, jak się umiera młodo, to sporo się traci. Tak to już działa.

Madelaine pisze...

Ja też nie byłam, nadrobię najszybciej jak się da.

Ładne zestawienie wpisów, po słodkim jak ulepek wierszoklecie orzeźwiający łyk wytrawnego wina.
A fuj, zaczytałam się w rymach ;-)

Uzi Boa pisze...

Mad, liczyłam na obszerniejsze wrażenia z lektury poezji :)

Madelaine pisze...

Uzi, obszerniejsze mamrotałam pod nosem podczas lektury ;-)
A mówiąc poważnie - nie lubię krytykować poezji. Nawet takiej.

Copyright © Plateau Project by Uzi Boa
Design out of the FlyBird's Box.